Miłka tak sobie. Odrobaczyłam ją Cestalem i trochę się nastraszyłam, bo przez dwa dni się nie załatwiała.
Dałam jej kocie mleczko, wypiła i zwymiotowała

. Ale już jest w porządku

.
Je wyłącznie saszetki i puszeczki, ale z nią nie wojuję, bo zależy mi na tym, żeby przy tych lekach jadła, żeby jej wątroba nie wysiadła albo przewód pokarmowy.
Wygląda ładnie i mam nadzieję, że w poniedziałek, po wizycie u weterynarza, będzie ją już można uwolnić

.
Tylko ten przemiły kotek zaczyna pokazywać pazurki

, leży na kolankach, przymila się, robi słodkie oczka, a za moment znienacka wali uzbrojoną łapką.
Może to kara za zamykanie kota

?