Tak naprawdę to u moich rodziców. Bura potrzebowała około pół godziny aby wyjść z ukrycia w nowym miejscu. Wcześniej zamieszkiwały tam koty mojej siostry, więc miały z młodą maraton wąchania i ocierania sie o wszystko. Niestety rudy musiał spać na balkonie, bo strasznie ją maltretował. A że rudy jest trudnym zawodnikiem to sobie miauczał. Jak go wpuszczałam to za chwilę musiałam wywalać i tak w kółko (okno pokoju wychodzi na balkon). Dzisiaj założyłam na balkonie siatkę i cała trójka zaczęła tam rezydować. Bura ma tyle wrażeń, że mam nadzieję że nowy dom to będzie pestka
