One są takie kruchutkie, że aż boję się im cokolwiek robić... Zwłaszcza Julce. Ona ma łapki jak zapałeczki. Ale mają maluchy apetyt, więc myślę, że wkrótce nabiorą ciała. Futra już coraz ładniejsze. Wyczesałam ponownie, one same się trochę umyły i powoli sierść robi się ładna. Jutro do weta.
A oto dzieciaki:
Najbardziej zrównoważony, odpowiedzialny i odważny (ale tak rozsądnie) - Guildenstern. Nie da sobie dmuchać w kaszę (czy też w chrupki). Usiłuje zawrzeć jakiś ważny układ z Inką, bo wyczuł, że ona jest tu kimś najważniejszym (właśnie Inka - ja w żadnym razie

). Opiekuńczy wobec rodzeństwa.
Mała pierdółka Juliet. Ciągle obrywa od braci, ale to tylko w zabawie. Poza tym bracia opiekują się małą. Ogrzewają własnymi ciałkami, wylizują jej futro. Jula czuje ogromny respekt przed Inką. Jest zafascynowana starszą koleżanką. Łazi za nią ciągle. Niezaradna, uległa, raczej na uboczu. Słodka przylepka.
Rosencrantz - ma wiele cech filmowego Rosencrantza

Jest pomysłowy, odkrywczy i poczciwy. On z kolei jest zafascynowany mną. Ciągle by tylko wskakiwał na kolanka i się przytulał. Inicjator większości zabaw. Bardzo pocieszny maluszek.
Tutaj wszyscy razem
Tutaj opiekuńcza postawa Rosencrantza wobec siostrzyczki - przylazł do niej, żeby nie było jej zimno i smutno (tak sądzę

)
Oraz szef.
