CK Bill - dobry człowiek potrzebny dla kalekiego kota

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sty 15, 2007 19:20

Prosze go pomiziac ode mnie :D

I od Carodziejka_bez_jajek :twisted:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pon sty 15, 2007 21:37

ryśka pisze:Wróciliśmy! :) Póki co wszystko wygląda dobrze, jest już całkowicie wybudzony i teraz bedziemy sie głaskać w łazience 8) Czuje sie chyba wcale nie najgorzej :D


Ufffff :) Lubię takie wieści :) Głaski dla kochanego bohatera :)

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Wto sty 16, 2007 12:17

głaski, mizianki dla dzielnego kota. :love:

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Wto sty 16, 2007 12:35

Wygłaskany aż do ogona :lol:
Czuje się znakomicie - je! Mraukoli i przytula się :D
Od wczoraj nie zaznaczył ani razu - mam wielką nadzieję, że razem z kastracją pożegnaliśmy kałuże moczu ;)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sty 16, 2007 17:55

Jak dziś się czuje nasz Bill the hero? :)

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Śro sty 17, 2007 21:05

Jak samopoczucie Billa?

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Pon sty 22, 2007 20:54

jak przebiega powrót do formy?

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Wto sty 23, 2007 10:18

Batka pisze:jak przebiega powrót do formy?


Widziałam się z nim wczoraj. Małe mieszkanko wydaje mu się apartamentowcem, który niestrudzenie i ciut nerwowo zwiedza, od czasu do czasu przerywając marsz na mizianki. Wygląda dobrze i ładnie.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto sty 23, 2007 10:25

Bill, ty rozrabiako :D Moc głasków od Mery i Rozalki! Trzymaj się chłopie :ok: ...nie dość, że wyrwali ci zęby to jeszcze pozbawili nabiału... oj, ciężkie jest życie kota... :D

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 24, 2007 16:28

Bill lmnie martwi i przyprawia o siwe włosy. Przed kastracją było koszmarnie - przed ostatnie tygodnie znaczył obwicie, na szczęscie w łazience są kafelki, więc udawało mi się sprzątać - nawet jeśli znaczył wiele razy w ciągu dnia. Wył tez niemiłosiernie - bo mu się nudziło i chciał, zeby z nim w tej łazince siedzieć.
Niestety, mimo tego, że jest już tydzien po operacji i kastracji, a Bill wypuszczony z łazienki, wcale nie jest wiele łatwiej. Wciąż - średnio raz na dzień - znaczy. I wyje. Tzn. chodzi sobie np. zadowolony, z ogonem w górze i zaczyna wydawac z siebie rozpaczliwe dźwięki. On prawie nic nie słyszy, więc nie wie, jak wysokie wydaje tony - sądzę, że to po, żeby siebie samego usłyszeć. Takie same koncerty urządza w nocy - szczególnie nad ranem.
Prawie nie chce jeść - już nie wiem co mu dawać, bo wyje, że jest głodny, ale nie je nic z proponowanych mu rzeczy. albo mu sie nudzą po dwóch dniach.
Poza tym nadal nie potrafi zeskakiwać, a niestety z coraz wiekszą odwagą zwiedza coraz wyższe miejsca w mieszkaniu. Dziś razy sciągałam go w lodówki. Jeśli stamtąd spadnie, to sie prawdopodobnie połamie - raz widziałam jak zeskoczył krzywo z pralki, kiedy jeszcze mieszkał w łazience - prosto na głowę, krew poleciała mu z nosa. To była dwa razy mniejsza wysokość.

...................................

własnie TERAZ odwróciłam się słysząc zakopywanie - ktoś nasikał mi na poduszkę. Nie zdążyłam zauważyć kto, ale nie ma to wiekszego znaczenia.
Koelejna śmierdząca rzecz do prania, Bill łazi wyjąc, nieszczęsliwy. Nasze koty sa podminowane cały czas - Śnieżka chyba najbardziej - stara sie go zrzucić, kiedy on wchodzi tam, gdzie ona akurat jest. Gandalf zaczął sikać.

Oczywiście nie wyje cały czas, ale to wystarcza, żeby miec wszystkiego dosyć. Zastanawiam się na ile to jest słyszalne u sąsiadów i kiedy ktoś przyjdzie z pretensjami.
Oczywiście nie sika cały czas, ale ja mam ostatnio strasznie mało cierpliwości, po prostu jestem przybita tym, mam dosyć.
Oczywiście można obkładac wszystkie wysokie meble poduszkami, kocami (które posikają - on lub kto inny), ale ja nie mam siły cały dzień za nim chodzić z uśmiechem i sprawdzać, czy się nie zabił zeskakując.
I żal mi go, bo jest kaleką i pewnie wyje, bo jest nieszczęsliwy i nie potrafi sobie poradzić z tym. Ale mam dosyć dziś.

Za godzine jadę z nim na kontrolę pooperacyjną.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 24, 2007 19:31

Ryśka współczuje, z całego serca :(
Doświadczyłam tego samego. Sikający, prawie wszędzie :evil: i wyjacy gardłowo, brzusznie, kocurowato Fil dobijał mnie okrutnie :( Zrywałam sie w nocy by go wyciszyć. Mieszkamy na paterze, wiec jego ryk roznosił sie strasznie :x
Fil po kastracji uspokoił się.
Kłapouchy - działkowy kocur na wyciszenie potrzebował aż 3 m-ce
8O
Może Bill potrzebuje czasu, sama nie wiem.
Kazdy kot jest inny.
Może mu przejdzie :(

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro sty 24, 2007 19:48

:(

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sty 24, 2007 20:08

Dzięki za wpisy dziewczyny. Mialam jakis kryzys Billowy dziś - udało mu się doprowadzić mnie do łez, taka się wobec jako krzyku poczułam bezradna. Rozwalają mnie te dźwięki zupełnie. :oops:
Też tak sobie myślę, że jeszcze mało czasu minęło - dopiero tydzien od kastracji, że jeszcze ma prawo czuć sie kocurem. No i dopiero uczy sie mieszkania - 4 miesiące siedział biedak w łazience, dla niego to jak rewolucja.
To po porstu strasznie długo trwa, leczenie, konieczne przerwy między operacjami, w międzyczasie panleukopenia.

Pychol bardzo ładnie się goi. Dostał dziś dwa zastrzyki, powinien mu wrócić apetyt. Mam nadzieję, że tak będzie, bo on np. dziś prawie nic nie zjadł, wczoraj też tylko poskubał.
Odsunęłam stolik od wejścia na blat kuchenny - żeby nie mógł wchodzić na lodwókę i wyżej - na szafki. Siedzi, głowe zadziera do góry i maca szafki łapą - kombinuje "jakby się tu kurcze dostać". Niestety jak wskoczy te 60 cm to nic go nie powstrzyma (ale póki co nie ma odwagi tak wysoko). Niestety wlazł dziś też na póki z książkami, po meblach, w to są 2 metry wysokości :strach:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro sty 24, 2007 20:22

:cry: :cry: :cry:

Bill, skończ te numery, chłopie :x

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro sty 24, 2007 21:17

Rysiu,bardzo Ci współczuję,trzymaj się :(

San

 
Posty: 680
Od: Czw lut 16, 2006 10:26
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 595 gości