Berta odkąd jest u nas miała wczoraj pierwszą podróż samochodem. Nie było lekko. Biedulka chyba sie bała że jedziemy ją oddać z powrotem bo miałkała i próbowała sie wydostać z transportera

, jednak jakoś udało nam sie dojechać do Konstancina.I musze powiedzieć że Berta od razu podbiła serca moich rodziców a mama to sie wprost zakochała

. Jak dziś wyjeżdżaliśmy to powiedziała głaskając Berte, że gdyby nie miała takiego dzikiego psa nielubiącego kotów (husky) to chętnie by ją wzieła bo jest super grzeczna i taka biedulka...Taaaa....pomażyć można bo ja bym jej za żadne skarby nie oddała hihi

. Z ręką na sercu musze tu jednak dodać że jeszcze z ust swojej mamy takich słów nie słyszałam, więc to świadzczy o Bercie...ufff ale sie rozpisałam
