Ciociu Madziu! Ciocia nam domek podesłała

Wczoraj Pani dzwoniła do mnie trzy razy. Obgadałam całą ankietę przedadopcyjną przez telefon

Domek to Pani, córka 11-letnia (miałam dziś okazję poznać) i drugie... hm... dziecko - lat 18

Do tego - koteczka, trochę ponad 1,5 roku - biało-czarna Tosia. Był też malutki 1,5 kg york, ale był już starutki i schorowany, niedawno Pani musiała skrócić mu cierpienia
Umówiłyśmy się dziś u CC, bo jakoś tak mi się zapomniało i mały do tej pory nie był zachipowany, a bez chipa przecież nie oddam. Kaktus zakopał się w kocyku i cichutko popłakiwał całą drogę
Zajęłam CoolCaty najpierw gabinet, a potem szpital

gadałam bez opamiętania, albo tzw. przez TŻ-ta
stereopauza mnie dopada, albo się odzwyczaiłam od przeprowadzania adopcji, bo się mało nie poryczałam

A Wiesiek to w ogóle pożegnał się z Kaktusem popołudniu i ... poszedł na wódkę
Pani obiecała przysyłać zdjęcia i zaprosiła mnie do domu, jak tylko mały się troszkę zadomowi.
Bądź szczęśliwy, Kffiatku!