Sherina, nie masz pojecia jaka jestem Ci wdzieczna, ze je wzielas do siebie. Na prawde nie mialam warunkow na takie malizny. Za duzo psow u mnie.
Teraz najwazniejsze jest zeby nie pochorowaly sie. Nie wiadomo jak dlugo byly w tej trawie mokrej, jak dlugo nie jadly i kiedy to moze sie odbic na ich zdrowiu. Odpornosc moga jeszcze miec, ale kto wie jak to moze sie skonczyc.
Mialam kiedys 5 kotkow, ktore stracily mame i lezaly cztery doby w slomie, nim czlowiek poslyszal ze krzycza. Przyniosl je do mnie. Ledwo co oczeta otwieraly. Karmilam, Luka brzuszki masowala i udalo sie, bo do pieciu tygodni bylo wszystko w porzadku. Bawily sie, jadly juz miesko, saszetki. Nie widac bylo zadnej choroby. Nagle zaczely odchodzic jeden po drugim. Zostal jeden, ktorego leczyli, potem nawet zaszczepilam, ale zyl kilka dni po szczepieniu. W nocy umarl i to bardzo sie meczyl. Mialam zawiezc raniutko do uspienia, ale sam odszedl. Wetka powiedziala, ze spadla im odpornosc i zlapaly wszystkie mozliwe wirusy.
Trzymam kciuki za ich zdrowko. Mam nadzieje, ze z nimi tak nie bedzie.
Niech rosna zdrowo i nic zlego im sie nie przydarzy




Sherina dziekuję
