Mru.Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci NOWE ZDJĘCIA

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sty 31, 2011 13:20 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Jak ostatnio wychodziłam, to Mru się tak wymownie przesunęła odsłaniając mi pół swojego podkładu... :lol:
spokojnie jej wyjaśniłam, że chyba jednak się nie skuszę :ryk:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 13:22 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

no rposzę jaka inteligentna dziewczynka :ryk:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pon sty 31, 2011 21:17 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Ta mała diablica ewidentnie zdrowieje :twisted:
Dzisiaj jak szłam się szykować z Lulu do neurologa, to malenstwo tak słodko spało, że nie miałam sumienia jej budzić i zamykać w transporterze... pomyślałam, że przez 10 minut się nie obudzi.
O jakżesz się myliłam.
Kiedy weszłam do pokoju po 10 minutach... najpierw uderzyło mnie szczypanie w oczy, później smród, a na samym końcu widok kupy WSZĘDZIE. A panienka zadowolona z siebie siedziała NA PODŁODZE i wycierała okupkany opatrunek o wszystko.
Sodoma i gomora.
Druga zapełniona pralka z proszkiem i preparatem do odkażania sprzętów medycznych już dzielnie pracuje.
No to jest diabeł nie koteczek... ledwo się lepiej poczuła i już ją na zwiedzanie wzięło i to jeszcze w trakcie czynności fizjologicznych :evil:

A tak btw. czy koci kupal może tak strasznie śmierdzieć po antybiotykach?
No bo ten smród zabija... mam w domu oprócz niej 6 kotów i wszystkie robią kupe (ale numer, c'nie? :mrgreen: ) ale żadna nie śmierdzi AŻ TAAAAK... to jest istna broń biologiczna 8O
Nie wiem, czy się martwić czy jeszcze nie :roll:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 21:43 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Mojej Niny kupa też śmierdzi :roll: I to okroooopnie :? Wilczka jak zrobi to prawie nic nie czuć a to to kurcze nie wiem...i zawsze sry jak jemy :twisted:
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Wto lut 01, 2011 8:39 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

JaEwka pisze: i zawsze sry jak jemy :twisted:


Hehe moje też tak robią... jak tylko siadamy do stołu to idą robić No.2 a zaraz potem chciałyby wejść na stół i się wymiziać... Czasami myślę, że one to specjalnie robią, żeby nam jedzenie obrzydzić!

A Mru po prostu chciała zaznaczyć, że poczuła się opuszczona i co to w ogóle znaczy zostawić kotka na 10 minut! Widzisz śmiałaś się ze mnie to teraz masz :p :ryk: :ryk: :ryk: Jest sprawiedliwość na tym świecie. Brawo Mru!! Jesteś moją idolką koteczko malutka!!

ALe kupa Mru faktycznie strasznie śmierdzi... wyjątkowo...
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 01, 2011 9:35 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Zołzik pisze:ALe kupa Mru faktycznie strasznie śmierdzi... wyjątkowo...


może to jej urok, może to kupaliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin :mrgreen:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 01, 2011 10:02 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

ciekawa.swiata pisze:
Zołzik pisze:ALe kupa Mru faktycznie strasznie śmierdzi... wyjątkowo...


może to jej urok, może to kupaliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin :mrgreen:


Widzę, że gorączka nie ustępuje... ;) :ryk:
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 01, 2011 18:46 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

A przez te robale, co Mru je miała, może tak kupa walić? :oops:

Moja Lalka ZAWSZE idzie do kuwety na "dwójkę", jak siadamy do śniadania i ZAWSZE, jak tylko przyjdą goście :roll:
Obrazek

Kruszyna

 
Posty: 4570
Od: Czw gru 13, 2007 22:32
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 01, 2011 19:45 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

No właśnie nie wiem, czy przy robalach tak cuchnie... na razie obstawiam to, albo antybiotyk. Zobaczymy co się zmieni jak odstawimy.
Mała cały dzień śpi, pije i je sama, chociaż maleńko, ale nie jest odwodniona więc jej nie kłuje już kroplówkami.
Pampersy zdają egzamin :mrgreen: od wczorajszego incydentu już jej nie zostawiam bez :P
ale i tak jedyne o czym w tej chwili marze, to wykąpanie tego czarnego śmierdziuszka :P

P.S. Kruszyna, to kicia wita gości jak ta Lala 8) może ona po prostu z dumy tak, że patrzcie jakie MOJE dzieło! i podziwiajcie... chcąc nie chcąc :roll: :mrgreen:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 05, 2011 14:06 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

mam dobre i złe wieści.
Dobre to takie, że mała już nie ma biegunki i ma tylko bucik bez majtów, to znaczy że nie robi sobie na opatrunek i pachnie całkiem przystępnie.
Złe są takie, że mała nie je i nie pije. Jest chronicznie odwodniona i nie daje sobie nawet zapuścić kroplówki. Wypiła troszeńkę Viyo weterynaryjnego, ale taka ilość mnie nie satysfakcjonuje. Ma zanik mięśni w obu nóżkach, od wczoraj troszkę ćwiczę tą, na której nie ma opatrunku, ale ona musi zacząć jeść żeby mięśnie mogły się odbudować :(
ciężki to przypadek, już nie wiem jak na nią wpłynąć. Karmię i poję siłą, ale ile można... to też jest dla niej stres okropniasty :(
Macie dla mnie jakieś rady? Utuczyć trzeba zwierza... i to jak najszybciej.

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 05, 2011 15:49 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Oj, ale dopiero jadła i piła sama?
A co ona dostaje? Może jakieś bardziej pachnące jedzenie?
Nie wiem, czego próbowałaś...

Weihaiwej

 
Posty: 1594
Od: Pon maja 23, 2005 19:34
Lokalizacja: Wro

Post » Sob lut 05, 2011 17:48 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Dostawała conva, ale po nim miała biegunkę więc przerzuciłam ją na intestinala... raz skubneła i przestała jeść. Przerabiałyśmy też cosme glory w różnych smakach, podobnie z animondą carny. Dzisiaj dostała nowość, animonde raffine i trochę poskubała... ale na takich ilościach to ona nie nabierze masy mięśniowej :roll:
Wypiła też troszkę wody "zasmaczonej" napojem wiyo vet... i weź tu z taką gadaj.
Nawet szyneczką jej dzisiaj pomachałam... skubnęła dwa kęsy i sięzmęczyła :evil:
Moje metody wychowawcze ponoszą klęske :mrgreen:

aaa jeszcze shesira suchego raczyła liznąć...

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 05, 2011 18:21 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Kurcze nie mam pomysłu na jedzenie dla Mru. Cieszyłam się, że posmakował jej ten schesir suchy, ale widzę, że to była przedwczesna radość :/

No ona MUSI zacząć jeść, żeby odzyskać siły. Bidulka mała.
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 05, 2011 21:02 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Nie chcę zapeszać, ale dzisiaj razem z Merlinkiem przywiozłam pare saszetek Animondy Rafine, którą on wtrzącha aż mu sie uszy trzęsą... dałam małej i już druga maleńka miseczka schodzi 8O
oby jej sie nie odwidziało Obrazek
no i lepiej się czujemy... już nawet łapka się czasem zapomina i wodzi za piórkami :)
pierwsze próby pobudzenia instynktu za nami... kicia siedziala dzisiaj w kuwecie i ćwiczyła stawanie na nóżce po dekapitacji... tak na dobrą sprawę, gdyby jadła to mogłaby już brykać na trzech nóżkach...

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lut 05, 2011 21:13 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Może potrzeba jej kociego towarzystwa żeby się trochę rozruszła? Może nie na cały dzień ale na kilka godzin. I może jak będzie widzieć że któryś kotek je to mu będzie z miseczki podjadać - wszak z innej smakuje lepiej :mrgreen:
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości