Właśnie wróciłam od innego weta, od którego dowiedziałam się, że powinnam Molly uśpić

Pani wet stwierdziła, że skoro rana po sterylizacji się nie goi i wygląda okropnie (to niestety prawda ;(), a na języku jest wrzód, to znaczy, że kot nie ma już szans i że ja go tylko męczę i siebie ;(

Szczerze mówiąc zszokowała mnie tym, bo wet, do którego zywkle chodzę, nie mówił nic o uśpieniu. Owszem, wspominał, że niewiadomo, czy uda się Molly uratować i ja mam tego świadomość cały czas. Ale ta pani wet całkiem kategorycznie stwierdziła, że powinnam uśpić kicię. Oczywiście powiedziałam, że jeszcze powalczę i że nie chcę jej usypiać. Wetka uznała, że jedyne co jeszcze mogę zrobić (ale tylko dla mojego spokojnego sumienia, bo ona i tak wie, że trzeba uśpić), to testy na FIV, FIP i Felv. Ja nie wiem skąd się tacy weterynarze biorą, wróciłam bardzo podłamana.
Na 15 wybieram się do naszego "stałego" weta, muszę z nim porozmawiać

Jedyny plus tej "wizyty" to taki, że kupiłam Molly kaftanik pooperacyjny, żeby już nie lizała ran.
Z 15pietrem sie skonaktuje, dziekuję za tą radę, Anda
