Dziękuję bardzo

Jutro pojadę.Siostra chora, siedzi na zwolnieniu, więc nie nakarmi.
A ja wróciłam z łapanki.Nie wiem jakim sposobem pieguska była w klatce, zjadła nerki i klatka się nie zamknęła

Na pewno była dobrze nastawiona, jedzenie na końcu, pojęcia nie mam jak to się stało.Potem już nie chciały wchodzić.Jutro próbujemy znowu.Klatkę niosłam sama, szłyśmy na piechotę, ale da się to zrobić, chociaż lekko nie jest.
Niki nie wypuszczę.Na razie jest u p.Izy, w klatce-łapce.Ma tam kuwetę ze żwirkiem i ziemią, jedzonko również, leży sobie na wełnianym, grubym kocu i jest przesłodka.Boi się bardzo, ale chyba przez pół godziny ją głaskałam.Ma takie milutkie futerko, jest czyściutka, nie miała pchełek ani świerzbu, została też odrobaczona.Wezmę ją do siebie i poszukam domu.Szkoda jej na działki.
Po drodze spotkałyśmy dwa bezdomne psy, zrobiłam zdjęcia.Suczka i pies, było
making love 
W pewnym momencie psy położyły się na ruchliwej potwornie jezdni, kierowcy trąbili, zwalniali, ale to się źle skończy.Nie na moje nerwy takie widoki.
Gucia na transporterku przygotowanym dla Niki

Nika

No i psy
