No to jakby koniec dnia dla mnie. Koty nakarmione. Czarnuszek czekał na posiłek. Mogłam mu się dzisiaj lepiej przyjrzeć. Jest piękny, futerko ma kruczoczarne i tak błyszczące, jakby polane wodą.
Nadia była dzisiaj zestresowana wizytą w lecznicy, ale już odreagowała. Podjadła sobie zdrowo i teraz bawi się myszką

Jak kociak, naprawdę. Tej kotce odmieniło się życie. Nie musi o nic walczyć, zdobywać jedzenia, nigdy nie jest głodna. Dziecko jest szczęśliwe, bezpieczne, odchowane. Nadia chyba czuje, że jest kochana. Nie wiem, czy kiedykolwiek miała zabawki. Przypuszczam, że nie i teraz cieszy się, że je ma. To stosunkowo młoda kotka, a przecież i starsze od niej lubią zabawę. Dostęp do świeżego powietrza też ma, wygrzewa się w słońcu, obserwuje, co się dzieje na ulicy. Obok leżą inne koty i Nadia już zrozumiała, że są miłe.Jest normalnie.
A skoro o lecznicy mowa, to szykuje mi się taki półmaraton. Sterylka Nadii, szczepienie Witusia i golenie Pusi. Wetka powiedziała, że lepiej wcześniej, zanim będzie bardzo zadredzona, bo krócej będzie pod narkozą. W jej wieku narkoza jest zawsze obciążona ryzykiem. Pusia jest jednak w niezłej kondycji ( odpukać !!!!!). Dredy powodują ogromny dyskomfort. Wyczesuję ją, ale paszki i brzuszek są poza zasięgiem, wygolić trzeba. Pusia cały czas dostaje pronefrę, apetyt ma. Ona je mało, ale bardzo często i sporo pije. Bardzo dużo śpi, najwięcej ze wszystkich kotów, głównie na balkonie. Jeśli pada i jest zimno, to prawie siłą muszę ją zabierać do domu.