Koty z Hucianego Grodu.Pusia za TM.

Dzisiaj frekwencja wśród kotów była niezła. Była Jadzia i Sreberko. Potem podjechałam do siostry i wracając spotkałam Lilę, Atola i kocią mamusię. Dołożyłam jedzenia pod podłogą, ale mają też sporo obok kociego domku.
O schronienie dla kotów się nie martwię, jest tam mnóstwo miejsc, gdzie mogą się schronić. Jest przecież ciepły koci domek i dwie budki, ale i otwarte okienka piwniczne, na pewno nie mokną i nie marzną. Zła jestem, że kocia mama nie daje się złapać :evil:

Nigdy nie miałam do czynienia z tak opornymi kotami.

[quote="ewar"]Parę zdjęć

Dałam Witusiowi fajny ponton, ale chwilę tylko poleżał i nie podobało mu się :wink:

Nadia ma tak umaszczony pyszczek, że wygląda na smutną

koty pięknoty :1luvu:

A, dziękuję :1luvu:

To miłe, ale moje koty zjawiskowej urody może nie są, ale ja patrzę na nie przez pryzmat charakterów. Mam na pewno DOBRE koty. Naprawdę. Jest ich dużo, teraz przecież osiem, a żyją zgodnie. Trudne były początki z Nadią, pilnowanie, aby nie atakowała kotów, nie denerwowała się i aby żaden kot nie wchodził do kuchni. Powolutku, małymi kroczkami udało się osiągnąć normalność. Nawet Gucia przekonała się, że Wituś nie taki znowu straszny :mrgreen:

Wetka nie może się nadziwić, że wciąż tyle kotów u mnie, a ja nie skarżę się, że są konflikty. Ludzie mają dwa i nie mogą sobie poradzić. U mnie w domu jest spokój, nigdy na kota nie krzyknęłam, staram się wychodzić naprzeciw ich potrzebom. Jedno mam sobie do zarzucenia :oops:

Po prostu nie lubię się z kotami bawić i rzadko wyciągam wędkę, czy laserek. Koty mają jednak mnóstwo zabawek, którymi mogą bawić się same. Mały Wituś jest pod tym względem kapitalny. On nigdy się nie nudzi.

ewar pisze:A, dziękuję To miłe, ale moje koty zjawiskowej urody może nie są, ale ja patrzę na nie przez pryzmat charakterów. Mam na pewno DOBRE koty. Naprawdę. Jest ich dużo, teraz przecież osiem, a żyją zgodnie. Trudne były początki z Nadią, pilnowanie, aby nie atakowała kotów, nie denerwowała się i aby żaden kot nie wchodził do kuchni. Powolutku, małymi kroczkami udało się osiągnąć normalność. Nawet Gucia przekonała się, że Wituś nie taki znowu straszny Wetka nie może się nadziwić, że wciąż tyle kotów u mnie, a ja nie skarżę się, że są konflikty. Ludzie mają dwa i nie mogą sobie poradzić. U mnie w domu jest spokój, nigdy na kota nie krzyknęłam, staram się wychodzić naprzeciw ich potrzebom. Jedno mam sobie do zarzucenia Po prostu nie lubię się z kotami bawić i rzadko wyciągam wędkę, czy laserek. Koty mają jednak mnóstwo zabawek, którymi mogą bawić się same. Mały Wituś jest pod tym względem kapitalny. On nigdy się nie nudzi.

maluch między dorosłymi musi sobie sam zapewnić zabawę

Może i tak, ale Mimek i Gabryś też chętnie się bawią.

Wiesz, usiłowałam sobie wyobrazić, jak to by było, gdybyś przy tych wszystkich obowiązkach chciała jeszcze na przykład każdego kota wybawiać tak z pół godziny dziennie. Hm, cztery godziny dodatkowe jakieś do doby każdej???

Robisz dla nich tyle, dajesz im tyle kociej miłości, o żarełku i wetach nie wspominając, że już niech Ci wybaczą, że nie latasz z wędkami...

No nie, tak to nie działa :mrgreen:

Jedną wędką kilka kotów się bawi na raz. Gorzej z miziankami, tu każdego kota trzeba "obsłużyć" oddzielnie, ale nie wszystkie są miziakami.
Rano, idąc na wybory nakarmiłam podwórkowe ptactwo. Głodne były, a i wody w misce nie było w ogóle. Muszę podjechać na bazar i dokupić trochę ziarna, bo już mi się kończy. U bezdomniaków byłam, dzisiaj wszystkie kotki były, nie było tylko kocurów. Atola ostatnio widziałam, ale burasa i pingwina to już nie pamiętam kiedy

Jadzia zjadła sporo mięsa, smakowała jej też saszetka felixa. Pod podłogą jadła kocia mamusia, a przy domku były Lila i Sreberko. Trochę za mało miałam mięsa

Nigdy nie wiem, ile mi będzie potrzeba. Koło domku nie zostawiam, kiedy nie ma tam kotów, bo sroki od razu wszystko zjedzą. Mokrą i suchą zostawiłam, chociaż ktoś tam był i dał kotom whiskasa. One są już nieco rozpuszczone i kiepskiej karmy nie chcą jeść. Znika jednak, więc jak zgłodnieją, to i whiskas dobry. Jadzia nadal chudziutka, ale sporo je, może przytyje? Kulki wyglądają ślicznie, naprawdę. Zwłaszcza Lila.Nikt by nie powiedział, że to bezdomny kot. Jest czyściutka, nie tłusta, ale taka w sam raz. Sreberko trochę schudła, jak to zawsze w lecie, ale też jest piękna. Koło domku były dwa ogromne ślimaki, te bez muszli. Ohyda :evil:

Wzięłam patyk i odrzuciłam je w krzaki. Wyjątkowe paskudztwo, brrrr.
Pierwszy raz zostawiłam Nadię i Witusia na pokojach. Do tej pory zamykałam je w kuchni, kiedy znikałam z domu, tak na wszelki wypadek. Po powrocie zastałam Nadię śpiącą na fotelu, a Witusia na kanapie obok Beni. To kotka tak się do niego klei, chętnie by mu matkowała, ale Wituś jakoś średnio zainteresowany. Zwykle mam go na kolanach, obok pakuje się Lucy. Ona też Witusia lubi, co mnie wciąż zdumiewa. Nadia bardzo lubi leżeć na balkonie, wystawia brzuszek do słońca, jest wyluzowana, co mnie bardzo cieszy.

No popatrz, Bajka dzisiaj też tak leżała na oknie, brzuszkiem do góry, całkiem jak Nadia na zdjęciu

Zrzucę potem zdjęcia (bo oczywiście od razu złapałam za telefon, żeby ją sfotografować), to sobie aż porównam, ale jakoś podobnie mi się to kojarzy

A wczoraj mnie "podsiadła" na fotelu - fotel właśnie zmienił miejsce i w tym nowym miejscu musiała go Bajka jako pierwsza wypróbować...

Jak zwykle rozbrajające te koty na Twoich zdjęciach... :201461

Bywały fajniejsze zdjęcia

Jestes niemozliwa, piekne zdjecia.
Ale efekty wychowawcze, nic tylko podziwiac.
To kiedy pro forma certyfikat behawiorysty i rusza normalizowanie kotow

?

Te buraski i trisia na zdjęciach to kocia mama, która karmiła trójkę kociąt pod samochodem. Było mokro, zimno, ludzie wydzwaniali do fundacji. Panienka przyjechała, ale stwierdziła, że koty są dzikie i ..odjechała. Złapałam je na ręce, umieściłam w łazience. P.Iza pomogła mi powyciągać z nich dziesiątki kleszczy. Dzieciaczki były malutkie, miały jeszcze niebieskie oczka.Obrobiłam, znalazły domki. Trisia( Monia) ma domek z burym braciszkiem( Michasiem), mama(Malwa) pojechała na dokocenie, a kolejna buraska ( Majka) pojechała do domku z rudo-białym Fredziem.

Cudowne z nich kotki.
Tutaj jeszcze z Klarcią

U mnie już normalnie :ok:

Nie zamykam Nadii i Witusia w kuchni, kiedy wyjeżdżam. Koty żyją w zgodzie, potem powklejam zdjęcia. Mam też zdjęcia bezdomniaczków. Dzisiaj tylko kotki były, Jadzia, Sreberko, Lila i kocia mamusia. Myślę, że się najadły. Byłam też na bazarze, kupiłam ziarno dla ptaków. Ten starszy pan drobił im dzisiaj chleb, bo pewno nie miał już im co dać. Bardzo mi dziękował, że podkarmiam to skrzydlate bractwo.
Teraz idę gotować sobie obiad.

Lucy bardzo lubi Witusia, Gabryś też.

A to moje bezdomniaczki. Jadzia nie wygląda jeszcze za dobrze, ale to i tak niebo, a ziemia.

Na sierści ma takie jakby malutkie rzepy, przechodzi przez wysokie trawy, to takie coś się jej czepia.
Lila od razu biegnie pod podłogę i tylko takie zdjęcia mogę zrobić