Nocka za nami.Mróz trzyma.Dzikunki nie przychodzą wszystkie. Mam nadzieję,że mają fajne schronienie i nie są głodne.
Ranek zaczął się w środku nocy od bicia misek przez głodne koty. Zmieniła sie w skorupy miska Żuka.Jakiś koci palanciarz musiał chyba resztki saszetki wyskrobywać i prawie zeżarł całą. A czego nie zeżarł too zbił. Stawiam na Rafunia. Śliczna była, niebieska. A ja zła jak cholera bo musiałam o 2 w nocy wstać. I znów koty tłumnie ruszyły
ku mnie w nadziei na dodatkową puchę.A ja pod kołderkę, kocika do boczku przycisnęłam i udałam,że śpię i nie widzę oczu zapadniętych z głodu.Jeszcze zbeształam dla porządku Żuka co sobie podogonie obrabia.Strasznie się rozlizał. Dziś kupię satelitę i będzie odlot.
Zasypiałam słysząc mruczące pyskówki kocich głodomorów.
Dziś Wituś do weta.Nie wiem czy jest poprawa w paszczęce.Wiem,że jest poprawa boczna. Bo mu boki strasznie wywaliło. Od maści pewnikiem.

Strasznie się kochany zrobił.Przytulaśny. On spokojny kot, mruczący i do ludzia lgnący okropnie. Bez molestowania leczniczego będzie wspaniałym kocim towarzyszem.
Nastunia od obraziła sie i w nocy wita mnie stojąc na mnie. Głąski, mruczanki, buzi, bajeczka i kłądzie się. Trzeba ostrożnie z nią postępować bo zaraz się obraża.Więc chciał nie chciał mizia się ja po lekko zapadniętych boczkach. Po odejściu jej dzieci przyszywanych (Igiełki) do DS kocia zamknęła sie lekko w sobie. A teraz jak mamy męskich gamoni w przewadze, których hormony rozsadzają, to juz w ogóle nie jest z nią za wesoło. Jej pilnie, najpilniej DS potrzebny.
Julinka mnie martwi.Mimo apetytu, biegów i ganianek ma coś w sobie co jest dziwne.Może to tłustawa sierść i stojące wypecane maścią uszy oraz głowina z kocim irokezem robi takie wrażenie.Ma grzybka i świerzba. Nie znalazłm jej dziś na leki. I dopiero sobie teraz przypomniałam gdzie była w sobotę. Ganiałam ją po całej chacie.Nawet na klatke schodową wyleciałam kiciając.A ona spała sobie na ręczniku, zwisając łapinkami i patrząc niewinnie z wysokości kabiny brodzikowej. Gdybym nie chciała doprowadzić swego wątłego ciałka do porządku (nawet w sobotę!) to bym jej nie zauważyła. Obraziła się na mnie za przerwanie drzemki.