Po pożarze w schronisku w Korabiewicach rozpoczęła się zbiórka pieniężna na nowy barak, który dałby schronienie połowie kotów. Ponieważ sytuacja była dramatyczna, a koty nie miały schronienia, część z nich trafiła w przyspieszonym tempie do lecznicy. Tam dochodzą do siebie i są wzmacniane. Jednak by w pełni dojść do sił potrzebują 2-3 tygodni z dala od schroniska, tak by ich organizmy zaczęły walczyć samodzielnie. Inaczej leczenie pójdzie na marne.
Poszukiwane sa osoby z Warszawy i okolic, które użyczyłyby choćby jednemu kotu schronienia na okres trzech tygodni - tylko tyle i aż tyle potrzeba.
Obecnie cztery koty przebywają u osoby z okolic Warszawy w garażu. Kolejne koty są w lecznicy, a za chwilę pojawią się następne.
Jeśli znacie kogoś lub możecie pomóc przez najbliższe trzy tygodnie - dajcie znać. Później koty wrócą do schroniska o ile nie znajdziemy im w tym czasie domu docelowego.
W lecznicy nie ma miejsca na więcej kotów a garaż zaczyna się kurczyć... pomóżcie!!!!
dajcie znać tu, lub na
patyczaki@wp.pl lub na stronie forum Korabiewic
http://www.forum.dajmudom.pl/viewtopic.php?t=128 - to schronisko ma niechlubną nazwę "umieralni kotów" - pomóżmy to zmienić. Wszyscy, którzy się angażują w pomoc tamtejszym kotom działają poza schroniskiem, bo nie mogą już dłużej patrzeć na koci los.
Do tej pory udało się umieścić 6 kotów w domach tymczasowych. Jeden kot został przygarnięty przez osobę, która dotychczas zajmowła się nim jako tymczasowa opiekunka. Dwa znalazły dom po rozpaczliwych apelach o pomoc. Sprawa nie jest przegrana, ale potrzeba nam więcej tymczasowej pomocy póki nowy barak nie stanie w schronisku.