2 maja w piwnicy razem z sąsiadami znaleźlismy kotkę i cztery kocieta. Kotka na nasz widok zawsze uciekała sycząc i warcząc. Zaczelismy ja dokarmiać by była silna i miała czym wykarmić swoje kocieta. Z dnia na dzien kotka przestawała syczeć, a jedzonko ktore dostawala znikalo szybciutko. W koncu poszlam z kociakami do weterynarza. Mialy 3 tygodnie. Zostaly odrobaczone, zbadane i zaczelam leczyc koci katar. Dzis jest 3 dzien podawania antybiotykow. Kociaki zawsze byly w piwnicy w jednym miejscu. Wczoraj zrobilam im nowe legowisko z cieplych ubran w nowym kartoniku. Dzis kociaki tez byly w piwnicy ok 17.00 dostaly porcje antybiotykow i kropelek do oczu. Poszlam wieczorem na wizyte i kotkow nie ma:-(

dodam ,ze piwnica jest zagracona i ciezko cokolwiek w niej znalezc. Budynek jest komunalny i piwnice sa duze. Czy jest szansa,ze matka ich nie przeniosla do innej komorki. Jeszcze sie karmie resztkami nadziei,ze moze wcisnela je gdzies w kat zebym juz dala im spokoj z tymi kroplami i antybiotykami. Tak bardzo mi smutno bo chcialam im znalezc domki po wykarmieniu przez matke:-(
to sa wlasnie kociaki...moze ktos byl w podobnej sytuacji i odnalazl kocieta:-(tak bardzo chcialabym je znalezc..

dwa z nich mialyby juz domek w czerwcu....
Dodam jeszcze ,ze nie moglam ich trzymac w domu bo mam malusie mieszkanko i psa i kota. Pozatym karmiaca matka za nic nie chce dac sie zlapac:-(ale mysle sobie,ze jesli tylko je znade to w tym moim malusim mieszkaniu znajde miejsce dla nich byleby mialy nowych wlascicieli i domki...
