Zyla na dzialkach.
pojawila sie na nich swego czasu oswojona, steskniona za ludzmi, nieobyta w ym srodowisku

Tulala sie tak kilka miesiecy, az w koncu ktos ja wzial- bylo pieknie.
Mienly 2 tygodnie i kotka zostala wyrzucona ponownie na te same dzialki. Osoba ktora ja wziela stiwerdzila, ze 2 lekarzy wet stiwerdzilo u kotki ciaze, a ona kota w ciazy nie chciala....
Tego samego dnia zabralam ja z dzialek.
Moj wet stiwerdzil robiac usg i badanie , ze kotka ABSOLTNIE w ciazy nie jest.
Nie mogla byc poddana kastracji gdyz zle sie czula. W tej chwili jest juz lepiej.
Kotka jest delikatna istoteczka, na rekach jest miekka, lekka puchatka kocinka. kazdy jej ruch jest wywazony i delikatny, slodki.
Patrzac w jej oczy widac lagodnosc i... nadzieje.
Teraz gdy o niej pisze serce mi lekko drzy- ona tak bardzo przypomina moje kocice tricolorki, jest taka kochana....
Nie pozwole by ponownie byla skrzywdzona.
Moze ktos z Was sie zakocha???
PS Czyz jej ogon nie jest BOSKI?

http://www.fundacjakot.prv.pl/inne/trik0.jpg
http://www.fundacjakot.prv.pl/inne/trik1.jpg
http://www.fundacjakot.prv.pl/inne/trik2.jpg
http://www.fundacjakot.prv.pl/inne/trik3.jpg