Piękny, czarny z długimi nogami i olbrzymimi przecudnie zielonymi oczami. Ma błyszczące futerko i jest super fajnym kotem.




Ale Harry, mimo że dostał książęce imię na przekór złemu losowi, to życia nie ma książęcego. Przyczołgał się dosłownie na ostatnich nogach na kocią stołówkę, gdzie karmię bezdomniaki. Kiedy zobaczyłam jak w kierunku jedzenia wlecze się jakiś kościotrupek, nie mogłam uwierzyć że to kot. Był w stanie skrajnego zagłodzenia, tak wyglądał



Myślałam że po odkarmieniu i odchuchaniu kocurek znajdzie dobry dom. Bo kot młody, piękny, proludzki. Ale bardzo szybko okazało się, że Harry ma chore nerki. Jeszcze na początku miałam cień nadziei, że to może ostra niewydolność nerek spowodowana pobytem domowego kota na wolności, głodowania albo jedzenia byle czego. Niestety, badania SDMA wykazały, że jest to przewlekła niewydolność. Harry jest u mnie już kilka miesięcy i cały czas walczymy o nerki. By utrzymać stan, by się nie pogarszało. I tak żyjemy
I właściwie to nie wiem po co zakładam Harremu wątek na Kociarni. Przecież i tak nikt nie zechce chorego kota... zdrowemu kotu ciężko znaleźć dobry dom, a chory?... jakie ma szanse??