» Śro lip 31, 2013 22:39
Re: BULKOWO KOLONIA k.PŁOCKA-potrzebna klatka do złapania ko
Na prośbę osoby z fundacji,która wydała kotkę do DS,z którego kicia zwiała-wstawiam jej apel:
"Dramat kotki MEGII, !!!!!
Megi to kotka która w grudniu 2012r została wyadoptowana do rodziny mieszkającej w Warszawie.HISTORIA kotki jest nastepujaca ;została znaleziona przez mojego psa/ a raczej wygrzebana z pod sniegu/ w styczniu 2011 roku. WIZYTA- WETERYNARZ- DIAGNOZA; kotka poszczelona,pogryziona przez jakiegos psa ,potrącona przez samochód-roztrzaskana miednica niedowład czterech kończyn rany na ciele.Pierwsza decyzja -należy uspic kotke. ja jednak postanowiłam zawalczyc o nia nie poddaję sie tak łatwo .Dni,tygodnie miesiace to był horror dla niej i koszmar dla mnie zwławszcza kiedy zaczynała się codzienna pielęgnacja zmienianie podkładów.Kazdy ruch dotyk sprawial jej straszny ból -przetrwałysmy obie ,po drodze była jeszcze amputacja ogonka bo wdala się martwica i trzeba było go amputowac.Kotka wygrała nowe życie jej silny organizm i wielka wola życia przezwyciężyły wszystko.Megii była u mnie jeszcze parę miesięcy bo chciałam miec pewnośc ,że wszystko jest dobrze i nie pojawia się jakies powikłania po tych wypadkach.Rodzina w nowym domu kilkakrotnie informowana była o losie kotki.Zapewniali ,że są wstanie stworzyc jej ciepły bezpieczny dom ,że zdaja sobie sprawe jaka spoczywa na nich odpowiedzialnośc i decyzja o przyjęciu kotki jest świadoma i zaakceptowana przez członków rodziny.W czerwcu tego roku powiadomili mnie opiekunowie Megii,że przeprowadzaja sie na wies do swojego domu / podczas wizyty przed adopcyjnej nikt nie poinformował wol. ani nie o tym ,że za kilka miesięcy będa sie przeprowadzac bo wtedy kotki bym nie wydała tym ludziom.Zaczeły sie moje obawy o los i bezpieczenstwo kotki.Znowu ze strony Ty Państwa padały deklaracje,że Megii dla nich najważniejsza ,że nowy dom jest dla kotki bardzo bezpieczny, ze nic nie ma prawa się jej stac bo oni zadbaja o wszystko.Stało sie 16.07.2013r dostaje informacje o śmierci kotki -powiadomieni jest lakoniczne kotka była kilka dni w nostalgii nie jadła nie chciała tez pic.W koncu pojechalismy do weterynarza ,kotka w drodze odeszła lekarz stwierdził zgon i postawil diagnozę/słowa przekazane przez tych ludzi-nadszedł już jej czas i odeszla/ja zadałam im pytanie jaki czas kotka nie miała jeszcze 3 lat była zadbana silna i zdrowa.Informacje dostałam o trzech tygodniach od momentu odejscia kotki.Nie uwierzyłam w te brednie zażadłam od ludzi przesłania mi wypisu wizyty i diagnozy postawionej przez lekarza z jego pieczatka i podpisem/skoro tak bylo to nie widzialam przeszkód w przeslaniu mi takich inf.Wtedy Państwo zerwali zemna kontak nie odpowiadali na mile, smsy i nie odbierali odemnie telefonów.Nie zrezygnowałam z walki o prawde wysłałam do nich pismo z rzadaniem potwierdzenia odejscia kotki i podanie dokladnej daty tego zdarzenia.Poinformowałam tez ,ze jesli nie otrzymam dokumentów mnie interesujacych w wyznaczonym terminie/ bo mi sie to nalezy /to złoże doniesienie do prokuratury o popelnieniu przestepstwa bo zywe stworzenie nie mogło tak poprostu zniknac rozpłynac sie.Odzew był natychmiastowy /po otrzymaniu pisma za zwrotnym poswiadczeniem/Dostalam na e-maila informacje,ze to co pisali wczesniej to klamstwo ,ze mnie bardzo przepraszaja za narazenie mnie na niepewnośc stres.Kotka ,żyje tylko im zwiala z nowego domu /niedopilnowali/mysleli że zagryzł ja jakis pies,i dlatego wymyslili ta wczesniejsza horror-bajke.ale kotka funkcjonuje w obejściu widuja ja dokarmiaja ma sie dobrze i wszystko u niej w porzadku/jak moze być dobrze jak może być w porzadku/ to jest kot domowy po tak okropnych przejściach ,kulej na tylnia łapke co daje dyskomfort /w razie jakiegos niebezpieczenstwa nie obroni sie/.Zarzadalam wylapania kotki i umożliwienia jej powrotu do mnie innego rozwiazaniasobie nie wyobrazam.Podpowiedzialam jak mozna złapac kotke/dziwne jest tylko to,ze kotka mieszkała z nimi kilka miesiecy i miała podobno/tak mnie zapwniali/ bardzo dobr ykontakt z ich córka to nie rozumie ,ze nie daje sie złapac.ODNOSZE WRAZENIE ,ZE TYM LUDZIOM APSOLUTNIE NIE ZALEZY NA TYM STWORZENIU I NIC NIE ROBIA ,ZEBY TA HISTORIA MIAŁA SZCZĘSLIWE ZAKONCZENIE.Prosiłam zeby skontaktowali sie z przytuliskie czy schroniskiem działajacym gdzies w poblizu i wypożyczyli klatke lapke to rozwiarze problem napisalam tez ,ze mozna podac kotce sedalin/podałam wskazówki co do sposobu podania i jak mają dzialac dalej ,zeby kotka po zazyciu leku nie snikneła im z pola widzenia.NAJWYRAZNIEJ LUDZI NICZEGO SIE NIE NAUCZYLI NIE WYCIAGNELI ŻADNYCH WNOISKÓW.jJa walcze o uratowanie kotki do konca /gdyby to bylo gdzies blisko juz bym tam była ,ale dramat kotki rozgrywa sie 243 km od mojego miejsca zamieszkania w miejscowości BUŁKOWO-KOLONIA 30 km od PŁOCKA/ pod opieka ma jeszcze 7 kotów i 4 psy od zawsze pomagam bezdomnym zwierzetom walcze o ich godne zycie i lepszy los/ każy wyjaz i zostawienie ich to dla mnie straszny problem -bez opieki nie moge ich zostawic.DLATEGO ZWRACAM SIE Z APELEM MOZE KTOS Z PAŃSTWA MOZE NAM POMÓC W ODZYSKANIU KOTKI/ZŁAPANIU JEJ/ I ODSTAWIENIU W BEZPIECZNE MIEJSCE GDZIE MOGŁABY ZACZEKAC AZ PRZYJADE PO NIA.KOTKA MUSI WROCIC DO MNIE .WYGRAŁA WALKE O DRUGIE ZYCIE I NIE POZWOLE ABY TACY LUDZIE TO ZNISZCZYLI.ZA KAZDA POMOC BEDE WDZIECZNA .Anna DAWID"