W niedzielę okazało się, że kotka ma w szopie w ogródku kocięta i to już odchowane. Buraska i dwa rudzielce. Tam są podwójne ściany, szpary, przez które kocięta mogły się chować gdy ktoś był w pobliżu - albo między ścianami albo w chaszczach za szopą. Kocięta jeszcze ssą, ale już bez problemu wcinają suchą i mokrą karmę. Wyglądają zdrowo, takie kluski. Ale nie są oswojone.
Mamusia dziś została złapana w klatkę-łapkę. Jutro rano sterylka (metodą małego cięcia, by mama szybko doszła do siebie i mogła zająć się jeszcze maluchami). Jeśli się uda maluchy zostaną też dziś złapane i dołączą do mamy. Tak czy inaczej będą oswajane i będą szukać domków.
Zastanawiałam się, czy już zakładać wątek, bo nie mam dobrych zdjęć maluchów, nie dały blisko do siebie podejść. Ale mam nadzieję, że lepsze fotki będą wkrótce, a może ktoś byłby chętny choćby na rudego...
Pierwszego dnia można było oglądać i focić koty tylko z balkonu:
