Kolejne maluszki z działek. Przywiozłam je do domu wczoraj, zostały odrobaczone i odpchlone. Część to miot wolnożyjącej kotki, część to podrzutki - domowa kotka urodziła, ktoś pozwolił wykarmić i pozbył się "kłopotów" podrzucając je na działki gdzie żyje stado kotów. Bo tak najłatwiej. Podrzutki są ciut większe od kociąt ze stada, mają 2,5 - 3 miesiące, podczas gdy rodowite działkowce są odrobinę młodsze, ok dwóch tygodni różnicy. Na działkach nie jest bezpiecznie. Pomijając nadchodzącą zimę, zaglądający w kocie oczy głód i chłód, dochodzą choroby, pasożyty i ludzie. Niestety ludzie - koty są trute, giną od postrzałów z wiatrówki. Dlatego zdecydowałam się zabrać z ogródków działkowych tyle kociąt ile dam radę i znaleźć dla nich domki. Nie mam dużych możliwości - w tej chwili w kawalerce mieszka sobie 5 dorosłych rezydentów, 5 kociąt (Bounty w oczekiwaniu na wyjazd do swojego domku) i jeden ludź. Sytuacja graniczy z wariactwem. Kociaki najchętniej przesiadują w "kąciku magazynowym" rozrzucając wszędzie moje szkiełka - przecież kulka tak fajnie się turla.
Przedstawiam pretendentów do bycia najukochańszym kotem świata:
Skarpeciara - działkowiec z urodzenia, już domowa, mrucząca, pogodna.
Chętnie sypia z towarzystwem...
Z "wujkiem" Kłaczkiem...

Do życia, do ludzi!

Domku, gdzie jesteś?

Przytulisz?

Czekam i czekam... Już się zmęczyłam!

Baka - również miot działkowy, przytulasta, ufna, mrucząca istota. DS u wiktoria26.

Lion nie przeżył odrobaczania, zabrała go niedrożność jelit. [] 02.11. Mudzinka i Pierrocik odeszły 11.11. Pokonała je panleukopenia. Skarpeciara i Baka, uratowane dzięki zaangażowaniu ludzi i kotów z forum, ocalałe po podaniu surowicy z krwi kota imieniem Pasztet, dziś znów szukają domków. Wygrały swoją walkę o życie więc dajmy im miłość której potrzebują.
O postępach w kindersztubie, o zachowaniach maluchów, będę pisać w dalszych postach wątku.