olka_kol pisze:jEST COS TAKIEGO W PRAWIE RODZINNYM JAK "DOBRO DZIECKA I RODZINY",jesli zwierzaki sa członkami Waszej rodizny to nikt nie ma prawa Wam zabrac zwierzraków,ani nakazac wybierania miedzy dziećmi ,a zwierzetami
To już jest naprawdę przesada

Wykazanie, że KRO pod pojęciem "rodziny" rozumie również zwierzęta zamieszkujące razem z właścicielami, wymagałoby naprawdę ekwilibrystycznych zabiegów

Jest dokładnie pojęcie "miru domowego',gdzie osobom trzecim wstep wzbroniony.Chyba zyjemy w wolnym kraju.Jeden nie moze nakazac drugiemu jak ma życ.Jesli zwierzaki sa zdaniem TOZU zadbane to nie stanowia chyba zagrozenia?Jakby ktos chciał się przypierniczyc to sie przypierdzieli do np."kolor zielony u państwa w domu moze swiadczyc o tym,ze rodzina jest nerwowa i maluje sciany na kolor łagodny"-tak,i takie jajca przerabialismy,ale to b.dawno temu.Po tym jak obejrzałam reportaz o wykształconej rodzinie chcacej byc RZ na wsi,dostali zła opinię sołtysa ,bo sa brudasy,gdyz"nie ścieli trawy za domem"

i zostali zdyskwalifikowani jako potencjalny dom dla dzieci z placówki...Takich "jajc"moge cyytowac,a cytować."korzysta z pomocy psychologa?-niewydolna wychowawczo-nie korzysta-chce cos ukryc":"dziecko nie rozmawia z pania urzednik-wystraszone,zaszczute,albo nastawione-rozmawia?to na pewno nie ma kontaktu w rodzinie dlatego szuka akceptacji u osób 3"Kazdy zinterpretuje jak chce...,ale jesli zapytasz o podstawe prawna pani "czepiania się"to takiej ustawy nie ma,sa widełki...to co dla Ciebie jest nie do przyjecia ,dla mnie stanowi wartosc...Tak przez opieke nad zwierzakami dzieci ucza sie empatii...bo zwierzę to nie tylko szynka...