
A jeszcze w środowe święto znalazłam psa, zupełnie jakbym miała za mało roboty i za dużo czasu.

Z dzisiejszych telefonów wiem, że ogłoszenie Rivy ukazało się w papierowym "Metrze". Póki co telefony z tych extra mocnych. Staruszka z domku, gdzie koty zawsze wychodziły (komunikacja na poziomie "to ja, z tego ogłoszenia o kota". Na pytanie co znaczy "ja" - odpowiedź "no, ja, przecież mówię, że z ogłoszenia"). Potem pan, który mieszka w bloku na parterze i ma okna nowego typu. I pani z Krakowa, której właśnie zginął kot, bo był niewykastrowany i poszedł sobie na kotki do sąsiadów i nie wrócił.
Jak mnie coś nie trafi dzisiaj, to będzie dobrze.
