dziś na klatce (parter) wychodząc z domu zauważyłam płaczące przeraźliwie kocię, więc czym predzej wyniosłam tunczyka na talerzyku i wodę, pożarło to to w oka mgnieniu zerkając spode łba na mnie. Potem powolutku zachęciłam by zawitało do mojego mieszkanka. Koteczka z lekka nieufnie ale weszła i nawet po jakiejs chwili dała się juz głąskać i przytulac! więc nie jest to typowa piwniczna "dzika dzicz". Podejrzewam, że albo komuś się zgubiła, albo sama się zgubila od swojej kociej rodzinki albo ktoś ją wyrzucił, bo kota zadbana raczej, czysta sierść, mordka, oczka zdrowe i miziasta jest.
A teraz do rzeczy: kota niestety wylądowała w trybie expresowym na klatce schodowej po 3 godiznach pobytu w meiszkaniu , kiredy do niego wróciła moja mama, której to mieszkanie jest a ja w nim gościnnie chwilowo przebywam

nie dało ALSOLUTNIE rady ugrać nawet jednego dnia zeby znalezc domek tymczasowy, więc obecnie kocina stoi pod drzwiami do domu ( ato parter więc kazdy kto wchodzi do klatki schodowej przyprawia ja o palpitacje zapewne) i placze tak ze mi sie serce kroi

((((((((((((( NIE JESTEM W STANIE negocjować juz z mamą - to jej chałupa - do mojej natychmiast bym ją wzięła....
PILNIE PROSZĘ O TYMCZAS DLA KRUSZYNKI! jest i ryczy na czechowie, ul. Mlodej Polski 32 w LUblinie, moj tel. 501292 459