meksykanka pisze:Ewo, nic nie pomaga chyba pokonać smutku... jest czas żałoby...
Rodzina do tej pory nie rozumie, że nie chciałam nikogo widzieć w czasie świąt wielkanocnych. Przed samymi świętami odszedł Maurycy. Nie chciałam żeby ktoś naigrywał się z niego i ze mnie...
Ja jestem zbyt emocjonalna i histeryczna, nie ukrywam tego.
Nie potrafię inaczej. Wyobrażam sobie jak musi być ci ciężko. I nikt tego brzemienia ci nie odbierze. Musisz tę kolejną żałobę ponieść w sercu...
Wiem, że to niewiele znaczy, ale ściskam cię mocno i troszkę pobeczę nad klawiaturą...
Przeżywałam to w listopadzie (i nadal przeżywam), gdy odeszła Felis. Przeżyłam z nią czas dojrzewania, ambicji, rozczarowań, małżeństwo, dziecko, przewartościowań...
Otoczenie tego nie rozumie.
Ja ciągle noszę ją w sercu...