Wiem, każdy podopieczny jest wyjątkowy, ale Gucio jest naprawdę niezwykły

. Znalazłam go, właściwie on mnie, gdy byłam na spacerze z moim psiakiem. Kupa małego krzyczącego nieszczęścia ze spuchniętymi powiekami i wyciekającą ropą. Małe, chude kosteczki

, a mimo to wielka siła w płucach, gdyż krzyk było słychać z dużej odległości. Wzięłam sierotkę i tak maleństwo zamieszkało w transporterku w łazience. Koszmarny koci katar został wyleczony, maleństwo ma pełny brzuszek i jest radosnym, ciekawym małym kotkiem. Najpierw karmiłam go strzykawką, ale w miarę gdy jego zdrowie się poprawiało zaczął jeść samodzielnie

, szybko też nauczył się korzystać z kuwety. Niestety pomału nadchodzi chwila rozstania. Chyba nie nadaję się na kocią mamę

- bardzo do malucha się przywiązałam. Może jednak znajdzie się ktoś kto podbije serce Gucia i moje

i wszystko dobrze się skończy...
Gucio gdy przyniosłam go do domu - już po przemyciu i zakropleniu oczek:

Gucio teraz:






Jest wychowywany z moimi łobuzami widocznymi na zdjęciu. Ma ok. 2 miesięcy. Przed adopcją chciałabym go jeszcze zaszczepić. Oczywiście umowa adopcyjna.
Bazarek dla Gucia:
viewtopic.php?f=20&t=142900