Do naszej lecznicy dwa dni temu pewien starszy pan przyniósł kota i zostawił. Miał odebrać, potem przyszedł, przyniósł puszki i powiedział, ze już nie może odebrać. Że lecznica ma coś z nim zrobić, może wypuścić.
Nie wiem czy to jego kot i los go zmusił do tego czynu, ale kot jest zadbany, z obróżką, sierść lśniąca, siedzi grzecznie w klatce i tylko patrzy przez kraty.
Mają go wykastrować, odrobaczyć no i biedak pilnie szuka domu czasowego lub stałego, bo przecież wywalić domowego kota w zimie to zbrodnia
Będę dziś w lecznicy więc się dowiem co i jak, oszacujemy wiek i jak mnie wpuszczą do szpitalika to pstryknę fotki.