W pewnej stajni niedaleko Warszawy rozgrywa się prawdziwy dramat. Mieszka tam mnóstwo kotów w różnym wieku, którymi właściciel się nie interesuje. Nie karmi ich, bo mają łapać myszy (ciekawe, jak mają to robić parotygodniowe kocięta), dokarmiają je od przypadku do przypadku ludzie przyjeżdżający na jazdy konne. Nie zapewnia im opieki weterynaryjnej. Wiele z nich (zwłaszcza najmłodsze) są chore na koci katar i świerzb. Koci katar nieleczony jest śmiertelny. Kotki nie mają szans przeżycia zimy - tak powiedziała mi pani weterynarz, która badała jednego z kociaków, którego przygarnęłam. Moja kotka po dwóch tygodniach jest już w świetnej formie, jej rodzeństwo nadal cierpi z bólu, zimna i głodu. Kotki są śliczne. Czekają na ciepłe domy. Leczenie nie jest trudne, trwa zaledwie dwa tygodnie. Najmłodsze mają ok.9-10 tygodni.
PROSZĘ O POMOC!!!!!
Kotki można oglądać i zabrać osobiście, jestem też gotowa zorganizować transport do domu, jeśli ktoś się zdecyduje. LICZY SIĘ CZAS!!!!
NIE POZWÓLMY IM UMRZEĆ!!!!
NIE MOŻESZ POMÓC SAM - ROZEŚLIJ DALEJ!!!!
Kontakt:
Kasia 0 605 593 697
Ola 783683245