Małopolska<Piękna isłodka,3miesLUSIA szuka kochajacych lu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Wto lis 06, 2007 20:58

Witam!

oj cos ciagle spada ta nasza Lusia :(

kicia robi juz postepy kuwetkowe :D

Dumna zniej bardzo jestem:) Niestety, caly mi dniami mnie niema w domu...Rodzice mowili ze dziiaj miala ostre spięcie z nasza kotka.Naszczescie wyszla z tego calo...w ostatniej chcwili zainterweniowali ...
Koteczka jest oswojona calkowicie i bardzo przymilska

opieukja sie nia moji rodzice , ktorzy dali mi czas do soboty, zebym znalazla kici dom...ale to juz naorawde ostatni tydzien... :(((

Jesli nikt jej niepomoze najprawdopodobniej trafi do schroniska.. :( :? i niema zmiluj....

Dlatego bardzo prosze !! Kto kolwiek kto moze wziac Lusie, bardzo prosze o odzew!!!!!!

Ja niestety niemam za wiele czasu aby cos napisac... niema mnie ok 12 godz w domu :(((
"Kiedy jesteście szczęśliwi, spójżcie w głąb waszych serc, a odkryjecie, że tylko to co sprawiło wam ból, teraz sprawia wam przyjemność"

"Wierzyć to znaczy ufać kiedy cudów nie ma."

gwiaazdkaa17

 
Posty: 91
Od: Pt gru 29, 2006 17:23
Lokalizacja: Małopolska

Post » Czw lis 08, 2007 19:48

Podnoszę!

i ciągle mam nadzieje.....
"Kiedy jesteście szczęśliwi, spójżcie w głąb waszych serc, a odkryjecie, że tylko to co sprawiło wam ból, teraz sprawia wam przyjemność"

"Wierzyć to znaczy ufać kiedy cudów nie ma."

gwiaazdkaa17

 
Posty: 91
Od: Pt gru 29, 2006 17:23
Lokalizacja: Małopolska

Post » Czw lis 15, 2007 14:24

Mala Lusia jest u Toszy.
Tosza ma problemy.
Miala byc szybka adopcja ale wyglada na to, ze nie bedzie szybka.
Czy ktos moglby pomoc Malgosi i wziac Gruszke do DT na szukanie domu, zeby Malgosia nie maiała problemow?
BArdzo prosze. i chyba trzeba na koty przeniesc.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lis 15, 2007 15:20

Lidka pisze:Mala Lusia jest u Toszy.
Tosza ma problemy.
Miala byc szybka adopcja ale wyglada na to, ze nie bedzie szybka.
Czy ktos moglby pomoc Malgosi i wziac Gruszke do DT na szukanie domu, zeby Malgosia nie maiała problemow?
BArdzo prosze. i chyba trzeba na koty przeniesc.

Dziękuje Lidko.
trzeba chyba odpukać w niemalowane, ale wygląda, że kot jednak będzie się nadawał do adopcji-"naprawił się" przez noc. 8O
Dla wyjaśnienia: wczoraj zszedł z łóżka, na którym się wyleguje, połozył na podłogę i zaczął zawodzić z bólu. Jedna nóżka wyglądała na bezwładną. Zgubił kupę. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to podłoże neurologiczne, ale prześwietlenie wykazało pęknięcie panewki stawowej (dzięki sile przebicia jednej z forumowych koleżanek, przyjęto nas w lecznicy jak ze zwierzęciem z wypadku-a tłum w kolejce nawet się nie zorientował i nie wzburzył :) ).
Kot znikąd nie spadł, nie został zrzucony itp-zwyczajnie zszedł z łóżka. :cry:
Wet nie widział przeciwwskazań do wydania go do odpowiedzialnego domu (uszkodzenie będzie się zrastać przez około 2 miesiące) , ale ja sobie tego nie wyobrażałam, bo kot był unieruchomiony. Za to dziś wstał jak nowy-ewidentnie nic go nie boli i szaleje za dwóch-nic nie rozumiem. Jeszcze go poobserwuję, ale jak się nic nie będzie działo, to go wydam.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lis 16, 2007 13:51

No to super:))
A ja juz chcialam na kotach watek zakladac, zeby znalezc jakies rozwiazqanie.
W kazdym razie daj znac co i jak:)

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lis 19, 2007 20:30

Kotka ma zaklepany dom-taki że od razu się wie, że tam można kota oddać. Do zabawy dwa koty i królik. Ze względu na to pęknięcie panewki, kot zostaje jeszcze u mnie, bo ja pracuję w domu i mogę przypilnować, by nie szalał. Mała diablica włożona do klatki zachowuje się tak, że jest to chyba groźniejsze niż brykanie po domu :(
No więc tym razem nie będzie sprawy rozwodowej :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lis 24, 2007 15:22

Kotla wczoraj pojechała do nowego, fajnego domu. Miałyśmy poczekać jeszcze tydzień, ale mała tak szalała z moimi kotami, że o oszczędzaniu nogi nie było mowy. Jak ja zamykałam w klatce, to tym bardziej miałam wrażenie, że sobie zrobi krzywdę.
Zamierzony cel (oszczędzanie nogi) został osiągnięty połowicznie, bo mała w nowym domu czuje się jak u siebie, ale przynajmniej z rezydentami nie szaleje, bo sie jej boja i warcząc omijają :lol: Za to ją przegonił...królik.
Jestem bardzo szczęśliwa, a jednocześnie trochę mi smutno-to była taka cicha adopcja-nikt nam nie kibicował, nie podbijał wątku,nikt sie nie ucieszył. Może tytuł wątku był za mało "chwytliwy"? A kotka naprawdę byłaby dziś w schronisku :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 86 gości