Jestem w stałym kontakcie z domkiem Lusi i Dzidzi (Pysi).
Ostatnie dwie noce były już lepsze, Lusia nie płakała.
Kotki spacerują, Dzidzia się łasi, zagaduje po kociemu do Pani.
Był niestety jeden przykry incydent - pani nie wpuszczała kotek do łazienki, bo ktoś jej chyba poradził, że jak się chowają pod wannę, to lepiej ich tam nie wpuszczać. Kuweta stoi w jednym z pokoi.
Kotki domagały się wpuszczenia do łazienki, ale im się nie udało.
Nie wiadomo, czy z tego powodu, ze stresu, z zemsty, czy po prostu przez pomyłkę, któraś z kotek nasikała w nocy do torby na laptopa.

Na szczęście pustej...
Torba po otwarciu kształtem przypominała kuwetę, mam nadzieję, że to jedyny powód. U Pani Emilki żadna z kotek nie zrobiła nic poza kuwetą...
Na szczęście pani jest wyrozumiała, ale strach pomyśleć, co by było, gdyby w torbie był sprzęt...
Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej. Chciałabym, żeby kotki były dla nowej Pańci prawdziwą radością i żeby same czuły się szczęśliwe i bezpieczne. Początki są trudne, zwłaszcza, że to pierwsze w życiu koty tej pani...(to w sumie młoda dziewczyna, ale nie wiem czy mogę podać jej imię, więc piszę PANI

)
Poradziłam jej, żeby nie broniła kotkom chować się nawet pod wanną, jeżeli czują taką potrzebę. Moje kotki też obie adoptowałam jak były dorosłe, jedna siedziała za pralką, a druga pod łóżkiem...Widać tak czasem musi być na początku.