Agatka już w nowym domku!!! Dziekuję!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie wrz 02, 2007 19:31

No strasznie sie ciesze. Chociaz mimo wszystko juz 2 razy dzisiaj plakalam ze ja oddam :/ A co dopiero jutro bedzie... Ale wiem ze idzie w dobre rece wiec to mnie najbardziej cieszy. Jak zdjecia ogladalam to te wszystkie kotki na takie szczesliwe wygladaly. Napisze jutro wieczorem jak wroce do Warszawy (juz bez Agatki...)

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Nie wrz 02, 2007 20:37

aamms pisze:Ausaua, nie mogłaś sobie nawet wymarzyć lepszego domu dla koteczki.. :D


aamms - dziękuję za te słowa

Nie wiem, czy kotka będzie u mnie szczęśliwa. To się okaże.

Mam aktualnie 7 kotów i 1 psa.
Jak chyba sami widzicie - nie zagladam często na forum, bo bardzo boję się tego, aby nie brać nastepnych.
Ale czasem zdarza mi się zajrzeć.....

Dwa miesiące temu jedna z moich kotek - Ślipek - utopiła się w niezabezpieczonej studni sąsiadów.
Przeżywam gehennę, gdy teraz, któraś z pozostałych gdzieś mi znika i przez jakis czas nie mogę jej odnaleźć.

To jest pierwszy powód, dla którego bronię się przed jakimikolwiek nowymi adopcjami.

Drugi - to fakt, że niestety nie jestem już pierwszej młodości i nie powinnam przygarniać kociaków, które mogę osierocić - umierając.

Kotka Ausai ma ponad 7 lat, bo wpis o szczepieniu w książeczce jest z 2000 roku.
Może jeszcze z 10 lat pożyję i nie osierocę Agatki.

Jest jeden, bardzo poważny powód, dla którego odezwałam się do Ausai i postanowiłam przygarnąć Agatkę.
To chyba mój Anioł Stróż mnie natchnął.
Pamiętacie mój wątek ? : http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=25635&highlight=
Wątek który wzbudził na tym forum ogromne kontrowersje.
Dwa i pół roku temu łapałam piwniczne kotki na sterylki. Złapałam Przedziałka. Zawiozłam do sterylizacji nie oglądając dokladnie kotki, bo była dzika. Kotka sterylki nie przeżyła. Była w zaawansowanej ciąży. Umarła po zabiegu u weterynarza w gabinecie.
Przez dwa i pół roku ta sprawa obciąża moje sumienie.
Gdybym jej wtedy nie złapała i nie zawiozła - ta kotka może do dzis by żyła.
Agatka jest "klonem" Przedziałka. Taka sama brązowo-kremowa szylkretka z przedziałkiem przez środek pyszczka.
Może to mój Anioł Stróż mi podsunął, że dając Agatce dom - zrehabilituję się za uśmiercenie Przedziałka ?

Na razie nie wiadomo jak kotka zniesie przeprowadzkę i kontakt z moimi zwierzakami.
Do tej pory, jeśli przygarniałam dorosłego kota - to był to kot wyciagany z bezdomności. Nigdy nie przygarniałam dorosłego kota, który miał normalny dom. Nie mam doświadczenia. Nie wiem, czy sobie poradzę.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie wrz 02, 2007 23:36

O Agatce moge powiedziec tyle ze w ciagu tych dwoch lat (niecalych) od smierci babci strasznie sie zmienila. Kiedys byla strasznie plochliwa, bala sie obcych i nie wychodzila ze swojego ukrycia. Pozniej przyzwyczaila sie do innych i nie chowala sie juz wcale. Ostatnio jak byl u mnie znaleziony kociak przez 4 dni to na poczatku sie go bala ale pozniej swietnie sie bawily razem.

Takze z moich obserwacji wynika ze to po prostu kwestia czasu. Na pewno sie przyzwyczai i bedzie szczesliwym kotkiem.

A zauwazylam cos dziwnego u niej od momentu jak sie dowiedzialam ze pani Elzbieta moze go wziac. Stala sie strasznie mila, wlazila mi na kolana caly czas i nie "darla sie" jak zawsze co mnie czasem bardzo denerwowoalo. Zrobil sie z niej na prawde kochany kociak. No ale mimo wszystko mysle ze bedzie jej lepiej u pani Elzbiety niz u mnie.

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Pon wrz 03, 2007 18:35

Agatka jest juz w nowym domku. Jestem pewna ze bedzie jej tam dobrze :) Na prawde swietne zycie tam kotki maja. Temat do zamkniecia w takim razie :D

Jeszcze raz dziekuje Pani Elżbieto :)

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Pon wrz 03, 2007 18:41

Jakie "do zamknięcia"??
Do przeniesienia na Koty, a nie do zamknięcia..
Ja tam chciałabym wiedzieć jak się Agatce wiedzie u Elżbiety..
Chyba, że Elżbieta założy jej wątek.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon wrz 03, 2007 20:02

No w sumie fajnie by bylo gdyby Agatka miala swoj watek. Chetnie poczytam czasem co u niej. Teraz wlasnie czekam na wiesci jak tam sobie radzi. Sprawdzam chyba 20 raz forum juz, no ale coz, zostaje mi tylko czekac. Mam przeczcie ze wszystko bedzie OK :) mam nadzieje ze sie nie myle

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Wto wrz 04, 2007 15:09

Niestety Agatka nic nie je i nie wychodzi wcale :( Ale trzeba jej dac troche czasu bo to bardzo plochliwy i niesmialy kotek.
Trzymajcie kciuki!!!

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Śro wrz 05, 2007 0:52

Śpieszę donieść, że po całym dniu chowania się w najciemniejsze kąty mieszkania i pod kołdrę - Agatka siedzi u mnie na kolanach i mruczy.

Bardzo mało zjadła. Właściwie liznęła i dopiero pół godziny temu, po długich namowach.
Skorzystała z kuwety.

Jutro wypuszczę ją na cały dom, bo dziś była internowana w jednym z pokoi.
Myślę, że będzie dobrze.
To bardzo łagodna, grzeczna i czysta kotka.

Ausaya - relację o niej chcę zamieścić w moim blogu (link w podpisie).
Już niedługo. Ogonek, jak ją pozna - napewno o niej napisze. :D

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt wrz 07, 2007 19:21

Najnowsze wieści od Agatki.

Kotka nic prawie nie jadła odkąd jest u mnie. Próbowałam podstawiać jej pod nosek ciągle coś nowego. Bezskutecznie.
W kuwecie od wtorku było tylko siusiu.

Zawiozłam ją dzis do weta.
Dostała dwie kroplówki wzmacniające i coś na pobudzenie apetytu.

Bardzo boi sie moich kotów, choć one jak do tej pory - traktują ją po przyjacielsku, bez warczenia i prychania. Są tylko bardzo nią zainteresowane i przez to nachalne i natrętne, a ona się tego boi.

Mnie już chyba pokochała. Sama ładuje mi się na kolana, mruczy, barankuje. Przychodzi na wołanie i do wyciągnietej ręki. Ale żadnego innego kota nie może być wtedy w pobliżu.
Jest łagodna, grzeczna, spokojna.
Jedyna rzecz, jaka mnie martwi - to fakt, że ona prawie nic nie je.
Weterynarz zbadał ję dzis bardzo dokładnie. Nie znalazł śladów żadnej choroby.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt wrz 07, 2007 20:18

Cieszę się, że Agatka do Ciebie trafiła. U mnie byłaby potwornie zestresowana ze względu na psy. Z kotami się z czasem zaprzyjaźni i będzie super.

tamb

 
Posty: 484
Od: Pon mar 19, 2007 18:58
Lokalizacja: Bielsko-Biała, Krakow

Post » Pt wrz 07, 2007 20:51

Elżbietko, przeczytałam właśnie, że trafiła do Ciebie ta piękność...cudownie się czyta takie relacje. Kochana jesteś....


Do Asayi:

Ausaya pisze:.... Nie kazcie mi jej oddawac na Paluch :((


Taki szantaż emocjonalny nie jest w porządku...Niezaszczepioną kotkę do schronu? To przecież wyrok :( Zrzucasz na forumowiczów odpowiedzialność za swojego kota?

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob wrz 08, 2007 9:02

jeju to nie zaden szantaz tylko po prostu nie chcialam tego robic. Masz jakis problem? Nie wiem po co to teraz wywlekasz. Agatka jest w nowym fajnym domku i nie wiem po co chcesz na ten temat dalej dyskutowac. I wierz mi nie chcialam szantazowac tylko chcialam dla Agatki jak najlepiej no i udalo sie i z tego wszyscy powinni byc zadowoleni.

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Nie wrz 09, 2007 16:26

Cieszę się, że Agatce jest dobrze, a wywlekam to na co mam ochotę. Skoro nie chciałaś tego zrobić, to po co to pisałaś. Dla mnie taki tekst jest jak płachta na byka.
Oddać własnego kota do schroniska, przez myśl by mi nie przeszło, a to co napisałaś właśnie brzmiało jak szantaż - sens był taki: jak nie pomożecie, to ją oddam...Ja tak to zrozumiałam.

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Nie wrz 09, 2007 18:52

Oczywiscie ze nie chcialam tego robic, ale gdybym nie znalazla jej domku w odpowiednim czasie to bym ja oddala do schroniska, nie mialabym wyjscia. I zapewniam cie ze to nie byl zaden szantaz.
Pozdrawiam

ps. nie dyskutujmy na ten temat juz bo to i tak do niczego nie doprowadzi

Ausaya

 
Posty: 43
Od: Sob sie 11, 2007 19:13

Post » Wto wrz 11, 2007 20:14

Dalsze losy Agatki będą opisywane przez mojego najmądrzejszego kota - Ogonka - na jej blogu :
http://koty-bezdomne-smutki-i-radosci.blog.onet.pl/
Zapraszam.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości