Dziś o 6 rano jak czekałam na autobus do pracy coś zaczęło miauczeć. Rozglądam się, zerkam za przystanek nic. Myślałam że coś mi się przesłyszało.
Jednak nie, znowu coś miauczy, patrzę a na drzewie siedzi mały kotek. Nie wiedziałam co zrobić, podjeżdza autobus... spóżnie się do pracy...
Szybka akcja (zapyatałm kierowcy ile mam czasu do odjazdu- ,,5minut,,). Kurcze co mam zrobić. Właże na drzewo i ściągam kota.
Telefon do mamy żeby szybko zeszła i wzieła kociaka.
Kociak jest u mnie w łazience. Ma około 3 miesiące, wygląda na zdrowego tylko trochę chudy.
Może u mnie zostac do około 17:00, jeśli nic nie zndjdę jestem zmuszona zawieść go do schroniska lub puścić na dwór.
Proszę pomóżcie, on narazie jest zdrowy, a co będzie w schronisku???
Na ulicy- najprędzej zostanie z niego mokry placek.