7 kwietnia br. do schroniska w Tychach trafił maxymalnie wychudzony kocurek,
który na dodatek ma niedowłat tylnej łapki.
Łapka wygląda bardzo, źle i kocik musi ją ciągnąć za sobą.
Niestety - z tego co się dowiedziałam - łapki nie da się już wyleczyć.
Kiedy w sobotę trafiłam do schroniska by porobić fotki, kocurek leżał bez ruchu na półce.
Gdy go dotknęłam poptrzył na mnie jakby z niedowierzaniem, że ktoś chce głaskać takie brzydactwo.
Po chwili odeszłam, nie chciałam mu przeszkadzać.
Jakież było moje zdziwienie gdy nagle kocurek, powłócząc łapką przyszedł do mnie na wybieg.
Chciał być głaskany!
Było mi bardzo żal zostawiać go samemu sobie i wychodzić ze schroniska bez niego.
Jednak w moim domu gdzie jest taki zwierzyniec na pewno nie było by mu dobrze.
Mam jednak nadzieję, że znajdzie się ktoś o wielkim sercu kto będzie go mógł przygarnąć.
Ktoś kto nie zrazi się jego kalectwem!



nr ewidencyjny kotka to:684