Następnego dnia, po kolejnej burzy i strasznej ulewie, idąc z moimi psami zauważyłam maleńkiego kociaka zalewanego falą wody przez przejeżdżające samochody.Kociak wyglądał koszmarnie, był cały oblepiony błotem,mokry,nie miał siły uciekać, był jeszcze mniejszy od poprzedniego, taka malutka,chudziutka bezbronna kuleczka.Zabrałam kiciusię do domu, wytarłam, wysuszyłam a ponieważ moje zwierzęta reagowały na maleństwo nieco impulsywnie, co miałam robić, znowu zaniosłam do pani. Aktualnie są u niej oba, malutkie kocurek i kociczka i spokojnie mogłyby czekać na dom, gdyby...
No właśnie, jest problem z panią,opiekującą się nimi.Zadaniem pani jest tylko danie im na tymczas ciepłego kąta, nic więcej, kotki przeszły pod opiekę naszej fundacji, która finansuje ich leczenie(oba miały koci katar, uszy w strasznym stanie, biegunki itp. sprawy ale bywa,że pani mnie po prostu nie wpuszcza do mieszkania, gdy chcę z nimi jechać do Buni na kolejną wizytę, tłumaczy później,że one są zdrowe i ja je tylko niepotrzebnie stresuję. Ja kupuję im jedzenie( gerberki itp. rzeczy), pani nie wydaje na nic ani grosika ale już zaczyna narzekać,że maluchy rozrabiają i nalega na jak najszybsze znalezienie im domu, bo ona nie ma pieniędzy na ich utrzymanie( a przecież ich nie utrzymuje bo żwirek,jedzenie, leczenie kociaków to nie jej problem, tylko mój).Kotki są prześliczne ale mam wrażenie,że mało socjalizowane przez panią,są zostawione raczej samym sobie...Wiem, że Pani jest dobrą osobą ale ma ze sobą problemy(różnej natury) i muszę jak najszybciej zabrać maluchy z jej domu.Dziewczynka, ta młodsza, ma teraz około 2,5 miesiąca, jest bardzo żywa,ciekawa wszystkiego ale jak się ją zacznie głaskać od razu się przytula i zamiera w oczekiwaniu na więcej i więcej,to maluszek spragniony pieszczot.Kocurek ma teraz trzy miesiące, jest spokojniejszy od swojej koleżanki, był z resztą w gorszym stanie i dopiero teraz dochodzi do siebie.Tak samo uwielbia przytulanie, głaskanie, to dwa maluchy za wcześnie osierocone przez matki, potrzebują dużo ciepła i miłości. Oba korzystają już z kuwety, mają duże apetyty i czekają na prawdziwy dom, w którym będą kochane i akceptowane, ten dom w którym są teraz nie da im tego, obawiam się również, że za moment Pani zacznie je wypuszczac na balkon(mieszka na parterze) a wtedy może to się skończyć dla nich tragicznie bo po osiedlu biega mnóstwo psów i maluchy mogą nie zdążyć przed nimi uciec.Wiem,że kotów do adopcji mamy zatrzęsienie ale...tym maluchom trzeba pomóc,nie jestem w stanie przewidzieć,co Pani z nimi zrobi, one muszą znaleźć dom...Oba były przedstawione w programie realizowanym przez RET-SAT, ale emisja będzie dopiero za jakiś czas, a one tego czasu nie mają za wiele.
A tak maluchy wyglądają:

chłopak:

dziewczynka:

http://www.niechcianeizapomniane.org/fo ... vt766.html