W zeszły czwartek okociła się nam kotka. W sobotę, niestety i ku naszej rozpaczy kotkę potrącił samochód i niestety nic nie dało się już zrobić. Szukaliśmy wszędzie tych maleństw, ale nie mogliśmy znależć. A dziś kotki same zaprowadziły nas do siebie swoim piskiem. Są wygłodniałe, nędzne, mają zaropiałe oczy i wogóle cud się stał, że przeżyły aż tak długo. Dawałam im mleko ze smoczka, ale jest za duży i nie idzie tym nic zrobić. Potem ze strzykawki. Teraz są w garażu i ciągle słyszę ich pisk, garaż mam pod pokojami. Powiedzcie mi proszę, jaka jest szansa, że te kotki przeżyją. Staram się jak mogę, przemyłam oczy rumiankiem i mam wrażenie, że trochę popiły, choć niewiele chyba. Może znacie jakieś sposoby na nakarmienie takich maleństw.
Magda