<gdańsk> cudna malutka koteczka już w domku :D

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto maja 16, 2006 20:47

Jajek kocie dziecięta nie mają :lol: .
to tylko kwestia odległości "otworków" od siebie :wink:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto maja 16, 2006 20:49

no to miałam na myśli, wybacz za moje wspaniałe wysłowienie się :lol:
Obrazek

AsiaS

 
Posty: 448
Od: Pt lis 08, 2002 10:58
Lokalizacja: gdańsk

Post » Wto maja 16, 2006 22:44

Powiem szczerze, że mnie płeć małego zwierzyny jest najzupełniej obojętna - sama mam kocurka już jednego z przypadku - zawsze miałam suczki w domu i wbiłam sobie do głowy że osobniki płci żeńskiej są łatwiejsze do okiełznania i miluchne dla człowieka :)) czemu mój kocurek Reksio zadaje kłam, bo większej przylepy nie znałam jak dotąd :)
Ergo, płeć maluszka jest nieistotna, zresztą, jesteśmy już umówieni na oględziny u naszego pana doktora, to się w końcu okaże. Z imieniem spekulujemy - trzeba jakieś neutralne, typu Franek/Franka :D

Smoczyca

 
Posty: 70
Od: Pon maja 08, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro maja 17, 2006 7:21

Zajrzyjcie 'Onemu' jeszcze raz pod ogonek. :D
A dla ułatwienia fotki porównawcze ze strony Lidyi:
http://www.fundacjakot.pl/pl/porady/foto/chlopiec.jpg
http://www.fundacjakot.pl/pl/porady/fot ... czynka.jpg

I niech Śliczność - niezależnie od płci - chowa się zdrowo. :D :ok:

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 18, 2006 21:14

Wave, ja oglądałam te obrazki, ale powiem szczerze, że jednak zbyt pewna w odszyfrowywaniu kociej płci nie jestem. Wnioskując z zachowania zwierza, to jednak stawiałabym na to że to kocurek - obie tak uważałyśmy z Soniusie! Kicia włazi do kuwety i sobie kopie, ot tak dla zabawy. Albo włazi do środka i leży sobie, turlając się na pleckach.

Ale do rzeczy. Byłam dziś ze zwerzami u naszego pana dr i to dziewczynka. Dwumiesięczna, aczkolwiek w trochę nieciekawym stanie. Dlatego jest teraz u mnie, jesteśmy stłoczeniu na kilkunastu metrach kwadratowych, w otoczeniu masy książek i kartonów - umieram dziś ze zdenerwowania, Reksio chodzi po całym domu i strasznie płacze, nie chce jeść :( Z małą nie jest dobrze, dlatego jest u nas, trzeba jej podawać kilka leków, a my mamy specjalne względy u naszego pana dr (według jego słów :)) i moze zawsze do mnie podjechać. Kicia straciła głos, trochę się niepokoiłyśmy - jakby zachrypła, wydaje jakieś dziwne syki zamiast miauków. Pan doktor obejrzał dziś dokładnie, ma jakieś zapalenie gardła, podniebienia i Bóg wie czego jeszcze (nie pamiętam co tam jeszcze było - pan dr mi tłumaczył, ale z nerwów wszystko mi wyleciało ze łba). Ma jeszcze gruzełkowate jelita, jest tam jakiś stan zapalny. Mocno podwyższona temperatura. I chyba koci katar - jakieś początki :( W ogóle kotka jest chudziutka, taka zabiedzona. Dostała od razu tabletkę na odrobaczenie, jakieś inne leki też. Staram się nie zadręczać - chyba nie jest z nią tak źle, skoro apetyt jej dopisuje za dwoje! Ona nie je, ona źre :) w ogóle jest bardzo żywa, zawładnęła Reksiowymi myszkami i piłeczkami, bawi się, skacze... Martwię się o Reksa, bo strasznie przezywa. Płakal całe popołudnie :( Nie chciał nic jeść - niedawno wróciłam z pracy i musiałam go osobiście nakarmić ulubioną Animondą - podając łapą! Mały odkurzacz wciągnął porcje ze swoich miseczek i potem wylizał do czysta miseczki Reksia. Idę zaraz poczytać wątki o dokoceniu, mam nadzieję że mój kocio jakoś się z małą otrzaska... Nie biorę w ogóle małej na ręce, żeby Reksia nie denerwować, cały czas go głaszczę i mówię jakim jest ślicznym i mądrym koteczkiem.

Mała jest w ogóle charakternym kotem! Dała dziś niezły koncert w taksówce. Darła się jak opętana (schrypniętym skrzekiem). Musialam diabelca wyciągnąć z transportera i wziąć na ręce. Potem już musiała wrócić do kontenerka bo wysiadka się zbliżała, i ze złości zaczęła kraty gryźć... Łapy mam całe podrapane, bo łapką usiłowała mnie zza kraty złapać.

Kocią zajęła się moja siostra, bawi się i nosi ją na rękach - ale mała nie Reks, nie jest zachwycona. Moja siostra ochrzciła też ją już Zosią (nie podoba mi się). A ja się zaraz kładę - okropnie się dziś czuję - martwię się o małą, martwię się o Reksia, martwię się jak zwierzaki pogodzą :(

Dobrze, że Reks choć idealnie zdrowy, ufff.

Smoczyca

 
Posty: 70
Od: Pon maja 08, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 18, 2006 22:03

nie martw się-początki zawsze są trudne-bedzie oki, wszyscy potrzebują czasu zeby sie oswoic z sytuacją :ok: :ok: :ok:
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt maja 19, 2006 6:49

Ha, czyli jednak dobrze myślałam z płcią :) Widzę że łobuziara z koty niezła :lol: A jeśli chodzi o chrypkę, to gdybym ja się tak darła jak ona, to też bym zachrypła ;) ;) Co do jelit i kataru- cóż, widzę że schronisku nie udało się kompletnie odizolować kociaków od chórób :|

Koty na pewno się pogodzą- potrzebują tylko trochę czasu :)
Obrazek

AsiaS

 
Posty: 448
Od: Pt lis 08, 2002 10:58
Lokalizacja: gdańsk

Post » Pt maja 19, 2006 7:01

Smoczyco, jak czytałam Twój post, to od razu stanął mi przed oczami czas, gdy do mojego domu przybyła maleńka Leni (to już chyba z 1,5 roku temu). :D Też wzięłam ją z gdańskiego schroniska. Maleńka też była mocno chora. Wyciągałam ją z tych choróbsk bardzo, bardzo długo, ale - jak widać w moim podpisie - skutecznie. :D Też skrzeczała w tramwaju (do dzisiaj zostało i skrzeczenie i niechęć do środków lokomocji :wink: ). Na żarcie rzucała się jak dzika, bezczelnie penetrując miseczkę swoja i koleżanki (do dziś to robi). :wink: Moja wrażliwa Lilo (podobnie jak Twój Reksio) niby szybko zaakceptowała malucha, bo żadnych łapoczynów nie było, ale przeżyła to mocno. :?
Trzymam więc mocno kciuki za Twoje kociambry, ich zdrówko i dogadanie się :ok: :ok: :ok:

ps. masz dla futer dobrego weta? Bo u nas w Gdańsku jakos trudno o takiego. :?

pps. z moich doświadczeń z Leni wynika, że b. ważne jest podnoszenie odporności chorych kotów; czy mała dostaje jakies Lydium lub coś podobnego?

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 19, 2006 7:46

Wave, Reksio jest bardzo delikatnym ciapciakiem, zatem łapoczynów jakoś nie ma - to raczej mała się zamierzała na niego parę razy łapką :) on jest straszny ciapek i pieszczoch, w ogóle nie drapnął mnie nigdy ani razu (moją siostrę tak, raz - kiedy wpadła na pomysł kociej kąpieli, czego Reks nienawidzi!), u lekarza zachowuje się jak mały aniołek, w samochodzie ani piśnie, w gabinecie też nie. Małą jest wyraźnie zaintrygowany, chodził za nią wczoraj krok w krok przez dwie godziny, strasznie przy tym płacząc. Dziś już chyba lepiej - oba sobie leżą zgodnie na parapecie. Mała zaczepia większego - chce sie bawić, ale Reks jeszcze obrażony. Mała wciąga żarcie jak odkurzacz - swoje, potem Reksiowe, a potem sprawdza czy coś ludzkiego się może jeszcze uchowało. MOże faktycznie pamieta schroniskową przeszłość i chce się najeść na zapas? Rozdzielam ich na czas żarcia, bo choć oboje są młodziakami i w zasadzie dostają do samo (mokrą Animondę dla kociąt) to każde ma inne leki w karmie (Reksio w zasadzie witaminy tylko). Przyznam że ma to swoje plusy - nie musiałam się dziś gimnastykować z tabletką, podałam w karmie na paluszku żeby mieć pewność, że zeżre - pożarła w ciągu 2 sekund :) Wróciła ze śniadania z kuchni i rzuciła się do Reksiowej miski, choć ma brzuch pełny jak balon! Ja im obojgu zawsze zostawiam dużo żarcia suchego, żeby można było podgryzać w ciągu dnia, ale mała chyba nie bardzo lubi. Reks nie jest specjalnie żarty, nie je dużo, wybredny też nie jest, lubi w zasadzie większość suchych jakie mu daję (głównie RC i Hills), nie lubi tylko puszek pod postacią pasztetu. Mala zdecydowanie woli puszki i zje chyba każdą ilość - zalezy mi żeby jadła też suche, dlatego wmieszalam jej dziś do puszki trochę chrupek dla kociąt.

Diablica w ogóle jest śmieszna - dziś o 3 nad ranem (poszłam spać o drugiej) obudził mnie piekielny łoskot. Kocia wlazła do kuwety i chrzęściła żwirkiem przez pół godziny :/ strasznie lubi się w kuwecie bawić, kopać, tarzać się... Reskio nigdy tego nie robił, wchodzi do kuwety, robi co trzeba i już. Ale mała normalnie się tam bawi! Dokupilam nową kuwetę, tym razem krytą, oba wlazły i obadały, mała już się tam załatwia ładnie - próbuję własnie wprowadzać pewne kuwetkowe innowacje i nabyłam żwirek silikonowy - raczej z myślą o małej bo nie sądzę by Reks dał się namówić (pamietam jakie cyrki robił jak mu kupiłam drobnoziarnistego Benka zamiast tego ruboziarnistego - wchodził do kuwety z pięć razy i wyskakiwał, jakby jakieś rozżarzone węgle tam były). Mała nie ma obiekcji, ale teraz się zastanawiam czy dobrze zrobiłam - a jak to głupiątko spróbuje skonsumować te silikonowe kulki?!

Wracając do hałasu, to o 6 kolejna pobudka, tym razem polowania na jedną z grzechoczących myszy przez godzinę... ale za to wieczorem pierwszy raz usłyszałam kotkę mruczącą :) wlazła do łóżka i zaczęła pomrukiwać :) Reksio jednak jest zupełnie inny, on glównie się tuli, bodzie łepkiem i mruczy jak mały traktorek od razu.

Mała okropnie żywa jest wiec mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Ona ten głos straciła nie od krzyków, tylko do stanu zapalnego, ktory ma w gardle i krtani. Ale apetyt jej dopisuje :)

Wave, z wetami w Trójmieście przeszłam prawdziwą gehennę za życia mojej ukochanej wilczycy Buby, aż trafiłyśmy do dr Jurkowskiego na Oruni Górnej. Napisałam o nim w wątku o polecanych wetach, bo to fantastyczny człowiek, z wielkim sercem dla zwierzaków. Wiem że mogę zawsze na niego liczyć, świątek, piątek, niedziela, przyjedzie i bedzie ratował zwierzaka, tak jak to robił z moją śp. sunią :(

Smoczyca

 
Posty: 70
Od: Pon maja 08, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 19, 2006 8:01

Skoro Małej dopisuje apetycik i chęć do zabaw, to wszystko jest na dobrej drodze. :D :ok:
I pamiętaj, aby teraz szczególnie mocno dopieszczać Reksia - musi świadomość, że mimo przybycia nowego stworka, nadal jest kimś najważniejszym i kochanym. :D
I pisz, pisz co u Was słychać (może jakieś zdjęcia udałoby się wstawić?) :)

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt maja 19, 2006 10:09

Rezydenta dopieszczam cały czas, gadanie, mizianie, małą się nie zajmuję (robi to moja siostra). Reksio dziś już trochę lepiej się zachowuje - choć nadal przypomina mi nieco nastolatka w fazie buntu (Reks ma 5 miesięcy) - "nie, nie proś mnie, nie będę nic dziś jadł, daj mi spokój". Jak mała zasnęła, to poszedł wylizać jej miseczkę :) Reksio dziś już mniej placze - śmieszny jest, nie wydaje dźwięków jak inne koty, raczej przpomina to gruchanie. Mała strasznie go dziś zaczepia.
A w ogóle to zastanawiam sie czy ja mam kotkę, czy krecika? Matko jak ona kopie! Dobrze, że polubiła tę krytą kuwetę, bo inaczej byśmy utopili się w żwirku. Kopie jak szalona i nie tylko przy siusianiu, traktuje to jako formę dobrej zabawy... w nocy dała dziś niezły koncert...

A fotek na razie nie mamy - wczesniej cyfrówki nie zanabyłam, pieniądze szły głównie na moje kosztowne hobby. Teraz liczymy się z każdym grosikiem, przeliczając to na drzwi, okna i inne mieszkaniowe gadżety :(

Smoczyca

 
Posty: 70
Od: Pon maja 08, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie kwi 08, 2007 15:04

Jak tam 'moja' ulubienica?? dawno do Was nie zagladalam ;)
juz jest pewnie prawie dorosla dama :D
Obrazek

AsiaS

 
Posty: 448
Od: Pt lis 08, 2002 10:58
Lokalizacja: gdańsk

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości