Przepraszam, że głowę zawracam, ale mam prośbę... Rozpuściłam już wieści po moich znajomych, jednak nie zawadzi podpytać kogoś jeszcze. A na tym forum tylu ludzi, dla których losy kotów nie są obojętne...
Chodzi o Klemensa...
Nie przewidziałam zupełnie takiego obrotu sprawy... Mam alergię na małego i strasznie mnie to deprymuje. Bardzo szybko ona postępuje, ale do rzeczy. Robiłam testy, badania, konsultacja z lekarzem. Alergia wziewna prowadząca do astmy (duszę się strasznie, zwłaszcza w nocy), uczulenie na jego ślinę (puchnę i pojawiają się ropiejące krostki bolące jak cholera), kichanie, łzawienie oczu to miki - się nie liczy choć jest. Niestety problem polega na tym, że z racji mego schorzenia i raka (bardzo nie lubię o tym mówić, ale muszę), którego powiedzmy na chwilę uciszyłam i leków, jakie biorę, nie mogę łączyć ich z innymi - kategorycznie zaś nie mogę brać żadnych sterydowych (a te by mogły mi pomóc...)
Muszę się z nim pożegnać, nie ma leków, które by mi pomogły... sęk w tym, że, o ironio, wiele antyalergicznych bez recepty i tych na receptę o zbliżonym składzie mnie uczula - bez sensu... Efekt uboczny (chemii, jaką się katowałam i katuję na tego raka).
Smutno mi, bo się do niego bardzo przywiązałam, jest rozkoszny... Muszę mu jednak poszukać nowego domu. TEGO NIE BRAŁAM W OGÓLE POD UWAGĘ, ale innego wyjscia nie mam... zbyt poważna sprawa...
Bardzo mi zależy na tym, aby mały nie błąkał się już więcej... u mnie miał zostać na zawsze i co? i ból i rozgoryczenie i zawód... mój i jego też pewnie...
Niestety pewnych rzeczy przeskoczyć nie mogę, choć, bardzo bym tego pragnęła...
to jest taki uroczy kociak... serce mi się kroi... czuję, że go zawiodłam, zawiodłam też dziewczyny, u których był na tymczasie i siebie... dla mnie to była poważna decyzja, przemyślana... zawsze otaczały mnie zwierzaki (w domu rodziców psy, świnki morskie, króliki, chomik, nawet szczura mialam - i wszystko było okay - nie przyszło mi nawet do głowy, by zrobić sobie test na kota, czy aby nie mam alergii... czy mało odpowiedzialnie? Zapewne, przynajmniej teraz tak to wygląda... ale nie miałam podstaw ku temu by się obawiać o to.... ech... dupa....) Wszystko brałam pod uwagę, każdą rzecz rozważyłam dwa razy, alergii zaś nie uwzględniłam... eech...
Bardzo lubiętego kota, czuje się za niego odpowiedzialna i nie mogę sobie darować tego, co się stało... Pragne mu znaleźć kochający (tak samo jak ten) dom, bez alergika...
Więcej na temat Klemensa pod adresem:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=55 ... sc&start=0
Kto nam pomoże?
604-054-614