NA PSIAKOSCI taki mail przechodni przyszedl
Moze akurat tu ktos bedzie mial jakis pomysl
Bardzo proszę przeczytać ten list, nie wyrzucać go od razu do kosza.
>To o czym pisze ponizej jest sprawą honorową, szczegolnie dla
Warszawiakow, ale to jest takze sprawa BARDZO honorowa dla czlowieka, w pelnym tego slowa znaczeniu.
JESLI NIE MOZESZ POMOC, PRZESLIJ TEN LIST SWOIM ZNAJOMYM!
W listopadzie ubieglego roku zostala zamordowana pani Lidka, starsza
pani w brazowym plaszczo-futerku, osoba, moim zdaniem, dosc znana
Warszawiakom, miedzy innymi z powodu tego, ze zawsze z puszką w reku
wystawala pod warszawskimi teatrami, zbierajac pieniadze na psy
opuszczone przez czlowieka. Nie narzucala się. Skromnie, stojąc obok
wejscia ze swymi trzema psami, potrząsała puszeczką z monetami,
delikatnie sugerując ludziom udającym się na spektakle, koncerty,
przedstawienia, że jest ktoś
kto potrzebuje ich pomocy, ktoś, kto kiedyś wierzył w człowieka, a który tak go zawiódł... I ludzie wrzucali.
Jej psiaki były bezpieczne, miały ciepło, opiekę i łóżeczko swojej Pani, zawsze pełną miskę. W przeciwieństwie do bezdomych psów żyjących w okolicach Dworca Zachodniego. Psów co roku przybywało, rodziły się nie tylko nowe, ale także dołączały do nich domowe pupilki wyrzucane z samochodów. Pani Lidka współpracowała z PKP. Na tamtejszym terenie w wyniku jej prośb i negocjacji postawiono dwa kojce dla trzech psów, które zostały "zatrudnione" do pilnowania terenu.
Do czasu. W grudniu dowiedziałam się o Jej śmierci. Została pozbawiona życia na oczach swoich zwierząt. Najprawdopodobniej bronił jej samiec, który też zginął, choć w tym wypadku słyszałam też drugą wersję, że pies, po otwarciu okna w mieszkaniu, najpewniej w wyniku stresu, wyskoczył przez okno i się zabił.
Zostały dwie suczki...
Barbiusza (owczarkowata) ma około 7 lat. Jest bardzo spokojna,
przyjacielska, troszkę gadatliwa. Stoi przy siatce w schronisku na
Paluchu i cały czas opowiada co się stało, pewnie pyta DLACZEGO?
Czarna, smukła Sara - około 3. Sara jest bardzo nieśmiała. Kiedy była jeszcze młodziutką suczką z bezpańskiego stada, poszła za swoją Panią do domu i z nią zamieszkała.
Wtedy jej los odmienił się na lepsze.
Teraz same są bezdomne, siedzą razem w jednym
boksie na Paluchu. Prosto z łóżka swojej Pani trafiły na mokre deski do drewnianej budy. Zły los...
Pieski są w schronisku od grudnia.
Mieszkały w małym mieszkaniu w bloku, nie mają dużych wymagań.
Sara, mlodsza, potrzebuje troche czasu, żeby zaufać znowu.
Obie przeżyły starszną tragedię. Na ich oczach zginęła ukochana pani i pies towarzysz.
Chodzą ładnie na smyczy i bez smyczy - ich Pani nauczyła je tego.
Te psinki tyle kilometrow wydreptaly za swoja pania, tyle zrobily
dobrego dla innych bezdomnych psow, a teraz same zostaly bez domu,
bez ukochanej Pani..
Siedza w bloku E na tyłach schroniska, rzadko kto z odwiedzających tu zagląda.
Tak bym chciał a pomóc znaleźć im dom!
Dobrze byłoby, gdyby mogły zostać razem - one cały czas trzymają się
blisko siebie.
Jeżeli byłoby to niemożliwe, to przynajmniej żeby w tym samym dniu obie trafiły do domów, żeby żadna z nich nie została osamotniona w boksie.
Barbiusza i Sara, Schronisko na Paluchu, blok E 92 (w dalszej części
schroniska). Sara numer 3460, Barbiusza 3461
Kontakt do mnie: 504 74 24 96
Tu watek suczek:
http://www.dogomania.pl/forum/showthrea ... nasza+pani
Pozdrawiam
Joanna