Magiczne zabiegi Merivy przyniosły efekt! Jej mruczane prośby i wyśnione marzenia zostały spełnione. Dzisiaj popołudniu, po półrocznym oczekiwaniu w naszym domu, Meriva i Jej Człowiek spotkali się wreszcie.
Powtarzam to do znudzneia, że każdy kot ma swojego człowieka, a my musimy zrobić wszystko, żeby się o sobie dowiedzieli. Tak było i tym razem. Nie mam wątpliwości, że Opiekunka Merivy to jest TA OSOBA. Pokochała Mercie od razu i... została przez Mercię pokochana!
Och, Mercia teraz pokazała, co to znaczy, kiedy ona kogoś akceptuje. Te spojrzenia zalotne, te otarcia, te baranki, przytulenia... To była miłość od pierwszego wejrzenia.

:D:D
Strasznie za Merivą tęsknię. To był kot, z którym jakoś tak strasznie się zżyłem. Ale jestem bardzo szczęśliwy. Udało się jej znaleźć dom, w którym będzie sobą, w którym będzie szczęśliwa, kochana i szanowana. Tak, jak na
to zasługuje. Wiem o tym.
Marzenia się spełniają!

:D:D