To ja w ramach oczekiwania na przyznawanie się, napiszę Wam jak wyglądał przyjazd Tolka do nowego domu. Jak weszłam, to dopadł mnie przesympatyczny psiak z wielka głową (takie lubię najbardziej) i od razu przykleił sie do kratki transportera patrząc co to jest tam w środku. Ze względu na przyjazne nastawienie domowników mały został na żywioł wystawiony z transportera. Zwiał na szafkę, ale wytrzymał w ukryciu jakieś 30 sekund i zaczał od razu łazic po pokoju. Ogon miał napuszony może z 5 minut, kiedy przyglądał się wielkiemu stworowi, czyli psu, który nie odstępował go na krok. Jak juz zakapował, że to pies, to zaczał go łapkami po paszczy klepać, ale tak pokojowo, na zasadzie "sprawdzam czy Ty jesteś to samo co ta Tosia u mojej cioci". Jak już się przekonał, że to, to samo, to poszedł do dużego kocurka. Biedny duży kocur,, miałam wrażenie, że widząc drugiego kociego bobasa w jednym, domu robi tak

Na szczęście kocisko jest oazą spokoju i poprostu siedziało i patrzylo na małego, ktory zwiedzał szafki i zawisł na figurce łabędzia

No i w końcu Toluś zobaczył niewiele od niego starszą koteczkę. Zrobił tak

i popędził za nią. Biedna malutka schowała sie i uciekała przed natrętem, a ten uparcie latał za nią. Za małym latał duży pies, a kocur nadal spokojnie siedziął i patrzył.
Obecnie w domku zawiazuje się komitywa bobasów, które dają czadu na maxa, a duży kocur jest trochę odrzucony. Pies odsypia godziny szpiegowania małego potwora, więć wszystko ukąda się bardzo poprawnie.
To tyle narazie z relacji z nowego domku.
Domek dużo pracuje, więc napisze pewnie cos wieczorkiem
A na kotach, to chyba założymy nowy wątek.