z opoznieniem, bo komp mi wysiadl - kicia jest u mnie od 3 kwietnia.
Nie miauczy, tzn miauczy, ale bez przesady, da sie to wytrzymac / wg mnie miauczy zupelnie normalnie, o ile dobrze pamietam, a swojego kota mialam ho-ho ile lat temu!/
Pierwsza noc miala byc straszna a byla calkiem ok, poza tym, ze moje najmlodsze psiatko jest zakochane w kocie po uszy i piszczalo do kota cala noc.
Siedzialam z kicia do rana, potem obydwie "padlysmy".
A dzisiejsza noc to w ogole normalka, Kicia spala do rana, dopiero rano sie jej miauknelo dosc glosno, ale tylko dlatego, ze chciala mi zakomunikowac, iz pada snieg.
Poogladalysmy sobie snieg przez okno i ja dalej poszlam spac.
Kicia powoli zwiedza mieszkanie, myslalam, ze bedzie "internowana" w lazience z powodu psow, ale ona naprawde dobrze sobie radzi z psami / doszlo juz do "lapoczynow"

ostrzegalam psy, zeby zachowaly dystans, ale one jak zwykle mnie nie posluchaly

/
Jest naprawde przemila, jak sie ja dotknie, to tak ladnie sie odzywa.