» Wto gru 06, 2005 20:14
Zosia juz odeszla od komputera bo ktos z rodziny potrzebowal, ale moze napisze wyciąg z naszej rozmowy na gg.
Zosia mieszka w woj wielkopolskim w jakiejs malej miescowosci (wsi?) w bardzo spokojnej okolicy, na gorce, z dala od drogi z tego co zrozumialam. Miala 5 lat kocurka, niewykastrowanego, ktory sobie chodzil po okolicy i ktorego bardzo kochala, ale kocurkowi zdarzyl sie nieszczesliwy wypadek. Sasiadowi lisy zagryzly kaczke i on nasypal trucizny do tej kaczki i prawdopodobnie kocurek Zosi tym sie zatrul. Dokladnie historii tej nie znam, tyle co wiem to pisze. Zosia powiedziala ze nastepny kot bedzie z nia wychodzil tylko na smyczy do ogrodu.
Jak wyzej napisalam, mowilam Zosi ze rodzice musza tez sie wypowiedziec, ale myslalam ze moze ktos tu cos zaproponuje i potem sie skontaktuje z rodzicami. Uprzedzilam Zosie ze to rodzice beda musieli zdecydowac i dogadac szczegoly z kims kto bedzie kota chcial oddac bo to oni beda za niego placic za jedzenie, sczepienie, kastracje.
To nie kontakt dla mnie bo jestem z Wroclawia, a dziewczyna zglosila sie do mnie z ogloszenia wiec odeslalam ją tutaj.
Zosia jest młodą osobą, może jeszcze wszystkiego nie wiedzieć, ale widać ze kocha zwierzęta bardzo mocno i może jakiś kot znajdzie u niej dom - ale jak juz mowilam, jest to poza naszym zasięgiem.