O wychodzeniu... (temat wydzielony)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw paź 27, 2005 14:53

Mieszkam w bloku i moje koty nie są wychodzące. Gdybym miała dom z choćby najmniejszym ogródkiem zabezpieczyłabym go tak, aby koty nie mogły się poza ten ogród wydostać i pozwoliłabym im wychodzić. Myślę, ze sprawiłoby to im niesamowitą radość. Widzę jak się zachowują na balkonie. Gdybym nie miała możliwości takiego zabezpieczenia ogrodu zbudowałabym im wielką wolierę. Ale nigdy nie pozwoliłabym kotom na samotne zwiedzanie "okolicy" ....

Aga1

 
Posty: 3376
Od: Pon lip 05, 2004 20:18

Post » Czw paź 27, 2005 14:54

Sydney pisze:Co innego teraz, mieszkam przy ulicy i każdego dnia boję się, że Dali nie wróci i gdybym tylko mogła nie wypuściłabym go nigdy na dwór.


Tylko jeden z Twoich kotów wychodzi? A czemu tylko jeden?
Z ciekawości pytam.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw paź 27, 2005 14:57

Na wiosnę prawdopodobnie przeprowadzimy się do domku, będzie też ogródek, nie wiem czy zdecyduję się wypuszczać tam koty (pod uwagę biorę tylko Tico i Warkę- Shila jest załadna, Ozzy zagamoniowaty :wink: ). Teoretycznie jest to okolica spokojna, kotka teściów żyje tam już 10 lat i większość czasu spędza na dworze.. a jeśli akurat moje będą miały pecha? :?
Z jednej strony, koty byłyby szczęśliwe mogąc pobiegać po trawie, z drugiej -w domu też mogą być szczęśliwe +bezpieczne. Myślałam o tym aby zrobić im na dachu wolierę, żeby mogły latem wygrzewać się w słonku.
Wiem, że nie darowałabym sobie, gdyby pewnego dnia któryś z moich kotów nie wrócił.. decyzję czy będą kiedyś wychodzące pewnie podejmę, jak już będziemy tam mieszkać.. wyjdzie w praniu :wink:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw paź 27, 2005 15:02

Jana pisze:
Sydney pisze:Co innego teraz, mieszkam przy ulicy i każdego dnia boję się, że Dali nie wróci i gdybym tylko mogła nie wypuściłabym go nigdy na dwór.


Tylko jeden z Twoich kotów wychodzi? A czemu tylko jeden?
Z ciekawości pytam.


Jeden, Dali ponieważ był wzięty ze schroniska jako dorosły i niestety po trzech miesiącach miauczenia, drpania i wyrywania się za drzwi po prostu stwierdziłam, że już go nie oduczę, że był wychodzący. Dali spędza na dworzu 95% swojego życia, do domu przychodzi tylko na chwilę najeść się i zaraz szybko ucieka na dwór... praktycznie nie potrzebuje człowieka. Lilis i Chani były od małego więc mogłam je przyzwyczaić, poza tym obie nie poradziłyby sobie na dworzu.
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw paź 27, 2005 15:29

od półtora roku mam kotkę, a ponieważ, mieszkam w centrum Krakowa i dlatego kot był niewychodzący.jeździmy jednak na wieś na weekendy i postanowilismy spróbować wziąść kota ze sobą, zobaczyć jak się czuje, czy takie otoczenie mu odpowiada, dom z dala od innych zabudowań, od drogi, od czegokolwiek. w okolicy jeden pies domowy, drugi u sąsiadów, chodzący to tu to tam, bardzo łagodny.
Kot oszalał na punkcie trawy, kwiatków, drzew i innych cudów które zobaczył pierwszy raz w życiu. na wsi był drugi kot, dużo straszy kocur, który ochoczo zaopiekował się moim kociakiem małym.
pierwsze dni wypuszczania kota były takie, że kot sobie hasał, a ja siedziałam na polu i obserwowałam, wołałam co jakiś czas,żeby się nauczyła że ma być w pobliżu
teraz raz na jakiś czas też ją bierzemy, zawsze wraca (jest nauczona, reaguje na swoje imie i zawsze przybiega) przez zime nie, bo na polu moim zdaniem za zimno, może jestem przewrażliwiona ale wydaje mi się że kocia by marzła.. ale w lecie hasa..
nie próbuję się broń Boże usprawiedliwiać, jeżeli w czyimś mniemaniu postępuję źle i ryzykownie, może mieć takie zdanie, jednak naprawde dbam o mojego kota i robię wszystko aby zapewnić mu bezpieczeństwo kiedy jest na polu. to nie są jakieś wielogodzinne ekapady, kot wychodzi na godzine lub dwie, wraca i wychodzi znowu. na noc zawsze jest w domu, kiedy pada, wraca do domu, nie wychodzi poza ogrodzenie (jest dość spory ogród i dwa rodzinne domy na jego terenie, więc ma dużą przestrzeń w obrębie ogrodzenia) gdybym nie była pewna tej okolicy i jej bezpieczeństwa, nie byłoby jej tam.oczywiście każdy może powiedzieć że nie jest bezpieczna bo wychodzi, że jednak w domu jest bezpieczniejsza. i dlatego kot większość czasu spędza w domu,na polu zaledwie kilka godzin w tygodniu pod opieką. nie chciałabym jej tego odbierać bo wydaje mi się że jej to pasuje, cieszy sie jak wychodzi i ja jestem szczęśliwa widząc ją taką radosną(co nie oznacza że w domu jest smutna, mamy 180metrów, ma gdzie biegać :D )

mam nadzieje że mnie tu nie zlinczujecie :) jestem na etapie pracy nad rodzinką w kwesti dokocenia się (tak to się chyba tu na forum nazywa) chcę wziąść do domu drugiego kotka. jeżeli ktoś mi powie że tylko pod warunkiem że kot będzie niewychodzący to w porządku, mogę podpisać umowę i na to, ale z Luną i tak chciałabym dalej jeździć na wieś, a drugi kotek zostawałby z tatą.

ps. przepraszam że tak długo sie rozpisuje, ale gaduła jestem :oops:
:)

julijka

 
Posty: 85
Od: Czw paź 20, 2005 19:11
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 116 gości