Uważam,że trzeba pisac o takich sprawach tutaj bo to forum jest tyglem gdzie dowiadczeni i zakoceni po uszy mieszają się z nowymi osobami, jeszcze poczatkującymi w tej materii, chcącymi się za- lub dokocić, którym trzeba uświadomic, ze na swiecie istnieją karmiciele, osoby takie jak kobieta , o której napisałam ( btw, jej sytuacja wcalenie wynika z e stanu zakocenia), "miłosniczki", o których pisały swojego czasu dziewczyny z Krakowa i Łodzi.
I czy myslisz, gościu2, że mi jest łatwo życ ze świadomością ze nie mam gdzie wziąć kotów od tej kobiety lub innych jej podobnych? A nawet jesli wezmę to nie będę miała ich czym nakarmic?
Oczywiscie moge nie pisac o takich sprawach tylko mogę zagryźć się nimi sama . Żeby przypadkiem komus z forum nie popsuc komfortu psychicznego...
A nie pomyslałeś, gosciu 2,ze może ktos podczytujący to forum odezwie się do mnie na pw, co nie raz miało miejsce, i zechce zaadoptowac któregos z tych kotów albo zaproponowac pomoc?
Echh...zeźliłam się...
