A teraz będzie o tym czego dawno nie było. Czyli co ASK@ potrafi
Wracając z zakupów kocich i ludzkich namówiłam męża na wizytę w ... ciuchlandzie. Celem zakupu dla niego koszulek, bucików pracowych i portków... jeśli cierpliwość chłopinie by wytrzymała.

Sklep jest wielki i ma pełno wieszaków zapełnionych na ful. Do tego regały , półki, jakieś wielkie skrzynie z wystającymi dobrami ... Przerażenie może ogarnąć każdego co chce szybko zakupy zrobić.
Na szczęście (pierwsze) wszystko jest jako tako uporządkowane. Damskie, męskie, butki, spodnie od
puci uzależnione są wedle niej wiszące. I tak dalej...
Na szczęście (drugie) TŻ miał mnie.

Jam jest mistrzynią szukania. No ,prawie mistrzynią. Ale szybko mi idzie. Raz dwa wygrzebałam w stosie wieszaków fajne "kaftaniki" dla Janusza.
Na spodnie to on już nie miał cierpliwości. Bo to dwa długachne ,pełne spodniowych zawieszek, rury. Do tego mierzenie by doszło...

A on już paputki przejrzał... Umordował się okrutnie
No dobra. Poczeka jeszcze deczko. Bo pobiegłam Dance jakieś portusie zobaczyć. Trafiłam na fajniste w krateczkę dyskretną. A w drodze do kasy wygrzebałam, niechcący zupełnie

, kiecę dla się. Fajna. Przymierzalnia była jednak konieczna. TŻ-etek usiadł zrezygnowany na niskim pufiku przed nią.
Kieca była lekkiego dżinsu, szyta tak żem wyglądać mogła jak arbuz.

Ale mnie się podobała. Jeszcze spojrzałam jak dekolt . Jedna strona była bardziej wycięta i zapinana na guziczki. Fajnie to wyglądało. Więc to przód. Wdziałam ją na siebie. Spojrzałam w lustro. No... dżinsowy arbuz ze mnie

Nic to, mnie odpowiadało. Tylko ta góra.

Mocno opięta tak, że mi cyce marne spłaszczała lekkawo. W szeregu guzików brak było dwóch środkowych. Musiałabym kupić, o zgrozo, całą serię i je...przyszyć. No, to nie jest problem. Jednak będę zmuszona jeszcze kogoś poprosić o nanizanie mi nitki w ucho igielne.

Tak, tak doszłam do takie niedorozwoju ocznego i muszę jakiegoś nieszczęśnika przymusić do tej operacji.
Pamiętam jak babcia i mama żądały ode mnie tej czynności a ja, przewracając oczami niebieskimi, spełniałam ich prośby. Za diabła nie mogłam zrozumieć, że ktoś ma problemy z tak prostym zadaniem. No i pokarało mnie

A swoją drogą myślicie, że sprzedawca by mi nie odmówił ?! No z przewlekaniem tej nitki
Jedziemy dalej w oglądzie. Guzików brak, materiał trzeszczy w miejscu biustu ale te nie dopięte guziki seksowanie mi ... (sorki) rowek

ukazują. Może by uszło

Tylko coś w niej jest nie tak. Ten tył jakiś dziwny i nie leży jak trzeba.

Jakieś przeszycia i takie tam. Ze smutkiem zrezygnowałam z arbuza.

Odwiesiłam na miejsce.
Załatwiliśmy wszystko przy kasie i ruszyliśmy, ku uldze męża, do aucika. Opowiadam, średnio zainteresowanemu facetowi , o mankamentach kiecy i moich spostrzeżeniach. O braku guzików, ewentualnych problemach z szyciem, dziwnych szwach, dużym dekolcie .... I w ogóle. Wsiadamy, a ja ciągle nadaję. Gdy już siedzę, nagle mnie olśniło kieckowo

Podniesionym głosem mówię: [i Januszek ja założyłam kiecę ... tył na przód[/i]

Sugerując się głębokością dekoltu. A te dziwne

szycia to piersiowe zaszewki były.

Mąż spojrzał tylko na mnie ,nawet nie dziwnie, i odpalił silnik.
No, i teraz możecie się śmiać
