aga66 pisze:Asiu, ja mam nerwicę lękową spowodowaną właśnie sytuacjami, które teraz dzieją się u Ciebie. Najtrudniej głowę opanować

Rozumiem. Nawet bardziej niż bym chciała. Nabyłam się lęku przed bólem. Diagnoza. Leczeniem. Wydaje się mi, że jak tematu nie zahaczę to go nie będzie.
To co przeszłam podczas pierwszej rwy i diagnozowanie mocno mnie walnęło. Gdzie ból był wszechobecny. Tak jak strach. Ból tak wielki, że płakałam nie mając wpływu na okoliczności i łzy . Gdzie bez pomocy rodziny nawet z kuwety nie mogłam korzystać. A zejście z 4 piętra zajmowało mi ponad 40 minut. Każdy stopień to łzy i krzyki. Nie masz władzy nad swym ciałem. Jak gacie opadną to zostajesz z gołym tyłkiem. Łyżki nie podniesiesz a gacie zaciągniesz?! Karmiono mnie i przewijano.
Od tego momentu nawet lekki ból głowy wprowadza mnie w panikę. To jak stres pourazowy.
Stres dla rodziny też wielki. Janusz mnie podcieral, mył, karmił...
Strasznie się boję, że to znowu wróci.
Normalnie mam stracha.