Cisza dzisiaj na wątku to może skorzystam z okazji i dwa słowa podrzucę o koteczce, która wzbudzała tu dużo emocji. Czyli Gabrysi
Pani Gabriela ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Zmienia swoje ulubione miejsca w domu (obecnie jest to lewa poduszka na kanapie, jakiś czas temu była to prawa, a wcześniej fotel). Przybiega na wołanie, szczególnie gdy siedzę przy stole w kuchni, wtedy wskakuje na sąsiednie krzesło i domaga się głaskania. Aktywnie się domaga, jak nie głaszczę to zaczepia łapką, albo nawet delikatnie łapie ząbkami. Co ważne, od jakiegoś czasu przychodzi też do małżonka. Jakiś rok jej zajęło zaufanie Wojtkowi. Teraz łatwiej w ogóle jej do ludzi podchodzić, gdy w czasie naszego wyjazdu koleżanka się opiekowała kotami, to po kilku dniach nieśmiało przychodziła i do niej. Z kotami ma układ mniej więcej o omijaniu się i nieagresji, jedynie z Mikrobem się zaprzyjaźniła na tyle, że pozwala się lizać i przytulać. Wiesia i Turkuć, dwa młodziaki są dla niej za szybkie. Filipa, wielkiego kota, unika, Zarazę też omija. Nieraz patrzy na kocie harce z taką miną, jakby chciała powiedzieć Ach ta młodzież.
Mruczy pięknie, ale nie miauczy. Jak chce nas zagadnąć, to tak śmiesznie skrzeczy. Podobnie odzywa się do kotów, gdy za blisko jej poduszki podejdą.
Apetyt ma, ale jest wybredna, panienka. Suche żarcie lubi i podjada, mokre to różnie bardzo, zależy jak jej się trafi ze smakiem. Wątróbki od afery z tajemniczą chorobą kotów jej nie dawałam, wcześniej jadała chętnie. Nie przejada się i nie tyje - na samym początku przybrała około pół kg, ale teraz trzyma linię i wagę, i dobrze, z jej trójłapkowością nie byłoby dobrze, gdyby przytyła. Radzi sobie wszędzie dobrze, biega, wskakuje gdzie chce, po schodach pomyka bez problemu.
Tyle doniesień, panienka teraz towarzyszy mi na krześle obok i Was pozdrawia
