Zrobiło się ładnie, słońce wyszło i jest ciepło. Musiałam pojechać do przychodni do lekarza, Kulki mam po drodze i wracając tam wstąpiłam. Znowu nie wzięłam aparatu

, a był jeż, który wyjadał suchą karmę z kociej miski. Jest taki cudny, jak z elementarza

On mieszka gdzieś w tej pryzmie z liści i gałęzi obok domku. Widziałam, że tam wchodzi. Może to mama jeżowa i ma młode jeżyki? Muszę poczytać coś na ten temat. Lila przybiegła, coś miaukoliła, dałam jej saszetkę, ale nie była nią zainteresowana. Wzięłam ją na ręce, aby dokładnie obejrzeć, pozwoliła na to, ale za chwilę ostrzegła mnie, że sobie tego nie życzy i chciała drapnąć. Muszę pomyśleć o zabraniu jej do weta, chociaż może być to trudne. Sreberka nie było w parku, ale miska była pusta, dołożyłam saszetkę.