Od lat dbam o ptaki. Jakie to mądre bestyjki są. Na pewno rozpoznają ludzi. Ja kojarzę się im z pełnymi wody miskami więc obsiadają w koło miejsce gdzie gary stoją. Przysłowiowo "głupie" gołębie mają swoje
rozumki. Nie mokną gdy leje umiejąc odszukać schronienie. Gdy już na prawdę nie mają dachu nad głową, to jak pingwiny, skupiają się w wielkie stadko. Wymieniając się pierwszymi miejscami. Przed upałem też kryją swoje delikatne główki. Wykombinują jak wejść w zadrutowane okienka by dostać się do jedzenia np w śmietniskach. Wiedzą też, kto jest dla nich nie ciekawy. I tak chmarami podrywają się do ucieczki gdy taki delikwent się pojawi. Ludzie ,zbieracze odpadów, tez są rozpoznawani. Gdy przychodzi ten miły co zawsze dobroci podrobi i im rzuci to już drepczą niecierpliwie w pobliżu. Gruchaniem zachęcając do pośpiechu.
Bardzo lubię obserwować wrony. Piją wodę i wycierają dziobki z kropelek o rant miski. Gołąb chlapie się radośnie w kałuży. One dostojnie podchodzą, wskakują w wodę i ...zaczyna się trzepanie pierza na całą okolicę. Są kłótliwe. Nie odpuszczą gdy towarzysz zajdzie im za pióro. Gdy gołąb rąbie suchy chleb by choć skwarka chleba one biorą kawał w dziobek i kombinują. Albo zrzucają z wysokości by siła uderzenia rozbiła na kawałki zdobycz. Co bywa nie bezpieczne bo inne złodzieje już na dole czekają na spady. Albo trzymają mocno np skórkę i ...moczą ją w wodzie by namiękła. Odskubują mokre i ponownie moczą.
Sójki wiedzą żem kociara i nie raz udają malunie płaczące koteczki na mój widok.
Są śliczne i bystre. Niebieskimi smugami na skrzydłach rozświetlają poranki. Czekają w lesie najczęściej na swoją kolej dorwania się do delicji. Sroki gangami latają po okolicy wyrzucając z szybkością karabinu maszynowego przekleństwa. To tacy ptasi kibole co sieją strach na całą okolicę. Nawet koty się ich boją. Gdy idę je karmić nie wrzeszczę imion futerek bo ...na okolicznych drzewach czy płotach szereg srok już czeka. Wejdą nawet w mały otwór kryjący miski. Nie mają obaw. Przeszkadzają. Kradną na bezczela spod mordek wprost. Cwaniary uczą swoje potomstwo łatwego dostania się do przysmaku. Więc w sezonie srokowym mam coraz więcej spożycieli.
Pary synogarlic potykam w wielu miejscach. To przepiękne i dostojne ptaki. Doskonale wychowane. gdy unoszą się w powietrze to syk skrzydeł rozchodzi się w czystości poranka. Bardzo o siebie dbają i trzymają blisko. Nigdy nie pchają się do żarcia kociego. Nie są zainteresowane rzuconymi okruchami czy chrupkami. Szukają wytrwale ziaren wśród traw i zielska. W pełnym igliwia lesie znajdują oazy złotego piachu i w plamach słońca biorą wtedy kąpiele. Każde grzecznie czeka na swoją kolej.
Lubię patrzeć rankiem na ptaki. Widzieć ich sylwetki na niebie. Słyszeć ich głosy. Szum skrzydeł, grzebanie w ziemi, kłótnie czy nawoływania.