meg11 pisze:Asia co się stało ?
Niby nic i aż nic. Koty na tym ucierpiały.
Jak wiecie, nasze z UM nie dostają żarła. Krótko brałam (całe 3 razy) karmę ale okoliczności spowodowały co spowodowały. P.Teresa wiedziała o tym fakcie. Mówiłam ,że jak chce to niech się zgłosi i koty z naszego osiedla będą miały łatwiej. A puszko, które nasze nie jedzą, będą dokonałe do ner. Bo z nimi smakuje im bardzo. Niby nic w tym kierunku nie zrobiła. Ale to jej sprawa. Okoliczności spowodowały ,że Anka miała teraz styczność z UM i moją "ulubioną" organizacja. Okazuje się ,że syn P.T. zarejestrował się jako karmiciel naszych kotów ( cała okolica jest pod jego opieką:las, kotłownia, market, blokowiska...) i od wielu miesięcy bierze wory suchej i dziesiątki puszek. Dobra, wozi matce. Tylko..., że nic dosłownie NIC!!! do nas nie trafia. To znaczy do futer. Pomijam znowu przyznawanie się do miejsc gdzie ich stopa nie stanęła. Nic w miskach w 2 miejscach gdzie P.T. daje, ponad to co ja kładę i im zostawiam, nie znajduje się. Pomijam kolorowe chrupki i jakieś resztki z obiadów czy wędliną. Na pytanie czy koty są karmione, Anka odpowiedziała zgodnie z prawdą. Że nie zauważyła niczego co miasto daje. Że ja karmię ,zostawiam, obsługuję to do czego się przyznają. Zaznaczając, że te różne miejsca do jakich się przyznają nie są im znane. I ona ma jeszcze czelność do mnie dzwonić, że nie ma zostawionego nerkowego pojemnika, saszetek czy skończyły się chrupki!?
Kiedyś, kiedyś tam przyznała się mi ,że syn brał karmę do siebie bo ma biedne zwierzątka. A nasze i tak tego nie jedzą. Dostała ochrzan. Syn mieszka pod Olsztynem na dużej posesji. Opiekuje się podobno kotami ale...jest wielbicielem rozmnażaczem. Kastracje są mu obce. Nie raz brał łapkę od Anki i nigdy kota na zabieg nie przywiózł mimo, że były załatwione.
W grudniu wziął to co dał nadprogramowo UM i dodatkowo TPZ. Więc tego było od cholery. A w miskach pusto. Tylko to co ja zostawię.
Powiedzcie mi ,jak tak można okradać koty , którymi się "opiekuje"? Jak można zawłaszczać sobie czyjeś zasługi?
Wczoraj jak się dowiedziałam to zrobiło się tak mi przykro. Ludzie są obrzydliwi. Połaszą się na wszystko nie patrząc ,że inni cierpią. P.T. wie ,że wszystko to moja kasa. I nie ma skrupułów żadnych. Ona nawet nie wie gdzie są miski na kotłowni czy w lesie. Marketu, do którego ma dostęp, nawet chrupkiem nie uraczy. Ale dobrze sobie przypisać wszystko by dostać parę puszek i kilka kilo suchej więcej.