egwusia, było to możliwe tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, po radach Tabo, co prawda nie spryskiwaczem, ale zaczęłam Rambo dawać znać że ma mi Leji nie ruszać. Skłamałabym że jest dobrze, ale na pewno jest lepiej niż było.
Po drugie martwił mnie dodatkowy koszt kota. Mówi, że jedno więcej to wcale nie dużo. Ale to wszystko zależy od stanu wyjścia i sytuacji kota (np Rambo ostatnio choruje). Sprawa wyjaśniła się jak wracaliśmy z moim TŻtem z odwożenia Gai do nowego domu. Pozwole przytoczyć sobie swoją rozmowę z Marcinem.
ja: cieszę się , ze ja zawieźliśmy
m: tak, będzie tak miała dom. To do wydania i szukania domu został nam tylko Rambo.
ja: wcale nie jestem pewna czy chce żeby Rambo znalazł dom...
m: jak to?
ja: no bo ja go kocham. Będzie mi bardzo smutno się z nim rozstawać
m: no to na kochanie nic się nie poradzi. Musi z nami zostac.
Ponieważ to wszystko emocjonalne jeszcze było więc następnego dnia poruszyłam temat jeszcze raz. Powiedziałam ze z kasa gorzej ostatnio, ze Rambo i Ursus ciagle chorują itd i ze 5 kotów to jednak poważna sprawa. Na co mój Marcin powiedział:
"nie, ty masz 4 koty. Ursus jest już mój, i ja będę go utrzymywał, wiec nadal nie przekroczyłas magicznej granicy liczby kotów w domu, wiec moZe Rambo z nami zostać."
Z takimi argumentami się nie da polemizować